bigdutchmann

Krzysztof pyta: Czy można w paszach dla świń zastąpić ziarno pszenicy ziarnem kukurydzy? Czym różni się wartość pokarmowa tych dwóch zbóż dla świń?

Krzysztof pyta: Czy można w paszach dla świń zastąpić ziarno pszenicy ziarnem kukurydzy? Czym różni się wartość pokarmowa tych dwóch zbóż dla świń?

 

W czasopiśmie „Trzoda Chlewna” wielokrotnie zostały opisane pszenica i kukurydza jako główne zboża w paszach dla świń. Specjaliści w zakresie żywienia świń szczegółowo omawiali wartość pokarmową obydwu zbóż. Spróbujmy tym razem porównać te dwa zboża jako surowce paszowe dla świń, tym bardziej, że wielu producentów mieszanek paszowych i rolników-producentów trzody chlewnej stosuje te zboża w żywieniu świń zamiennie w zależności od aktualnej ceny ich zakupu.

Przede wszystkim należy stwierdzić, że poszczególne odmiany pszenicy różnią się między sobą zawartością składników pokarmowych, zwłaszcza białka ogólnego i składu aminokwasowego tego białka, w stopniu znacznie większym aniżeli w przypadku różnych odmian kukurydzy.

Jeśli ziarno kukurydzy zawiera od 6-10% białka ogólnego (średnio 8%), to ziarno pszenicy może zawierać od mniej niż 10% do nawet 18% białka ogólnego i z tego względu praktycznie trudno w przypadku tego zboża mówić o średniej zawartości białka ogólnego. Warto o tym pamiętać i zanim przystąpimy do układania receptury kolejnej mieszanki paszowej z udziałem pszenicy, najpierw wykonajmy w porządnym laboratorium podstawową analizę składu tej partii pszenicy, którą zamierzamy wykorzystać do wyprodukowania naszej mieszanki paszowej. Przypominam, że do analizy przygotowujemy równolegle co najmniej dwie odrębne próbki pobrane w dwóch różnych miejscach z tej samej partii ziarna.

Porównując zawartość energii metabolicznej ziarna pszenicy i kukurydzy na ogół przyjmuje się, że pszenica jest mniej energetyczna w porównaniu do kukurydzy o ok. 5%. Jeśli dana odmiana pszenicy zawiera więcej włókna, to oczywiście zawartość energii metabolicznej będzie jeszcze mniejsza. Również większa zawartość białka ogólnego powoduje zmniejszenie zawartości energii.

Zawartość energii metabolicznej w ziarnie pszenicy lub kukurydzy można obliczyć na podstawie zawartości poszczególnych składników pokarmowych (białko surowe, tłuszcz surowy, skrobia, cukry, włókno surowe, popiół), wykorzystując odpowiednie równania regresji. Między innym i z tego powodu warto wykonać analizę zawartości podstawowych składników pokarmowych każdej partii ziarna, które chcemy wykorzystać do produkcji mieszanki paszowej. Posługując się średnimi wartościami z tabel możemy czasami wyprodukować średnią paszę pod względem wartości pokarmowej, a potem mieć tylko średnie przyrosty masy ciała naszych tuczników.

Białko jest kluczowym składnikiem pokarmowym w ziarnie pszenicy, niestety bardzo zmiennym w zależności od odmiany pszenicy i warunków uprawy. Ale jeśli nawet znamy odmianę pszenicy i średnie wartości pokarmowe dla tej odmiany, to i tak warto zbadać w laboratorium zawartość białka surowego.

O wartości pokarmowej białka decyduje zawartość w nim aminokwasów egzogennych i ich wzajemna proporcja w odniesieniu do zawartości lizyny. Warto pamiętać, że szczególnie w przypadku pszenicy większa zawartość białka surowego nie oznacza większej zawartości aminokwasów egzogennych. Zawartość aminokwasów w białku kukurydzy jest bardziej wyrównana. Od pewnego czasu układając receptury mieszanek paszowych przyjmujemy zawartość białka strawnego w danym ziarnie, a także coraz częściej zawartość aminokwasów strawnych. Posługując się takimi danymi możemy przygotować naszą mieszankę paszową znacznie lepiej, a często także zaoszczędzić trochę pieniędzy, zachowując nadal potrzebną wartość pokarmową gotowej paszy.

Zawartość tłuszczu surowego w pszenicy niewiele różni się od zawartości tłuszczu w kukurydzy. Tłuszcz zawarty w pszenicy praktycznie nie wpływa na jakość tłuszczu w tuszach wieprzowych. Natomiast obecne w ziarnie kukurydzy pigmenty mogą przy wysokim udziale tego ziarna w paszy powodować żółte przebarwienie słoniny. Jeśli chcemy uzyskać mieszankę paszową o wyższej koncentracji energii metabolicznej, musimy zarówno przy udziale pszenicy, jak i kukurydzy dodać olej (lub natłuścić mieszankę paszową w inny sposób).

Ziarno pszenicy zawiera nieco więcej włókna aniżeli ziarno kukurydzy. Ponadto, włókno w pszenicy jest bardziej zróżnicowane pod względem frakcji, w tym także tych strawnych. Ogólnie jednak większa zawartość włókna obniża strawność składników pokarmowych i stopień przyswajalności energii metabolicznej. W praktyce stosuje się różnego rodzaju enzymy jako dodatki do pasz wspierające trawienie różnych frakcji włókna, dzięki czemu często zwiększa się wartość pokarmowa takiej paszy.

Zawartość składników mineralnych i witamin w pszenicy i kukurydzy jest podobna. Od pewnego czasu zaleca się dodawanie do pasz enzymu fitazy, która uwalnia fosfor z fityny zawartej w ziarnie pszenicy czy kukurydzy (pszenica zawiera niewielkie ilości enzymu fitazy).

Podsumowując informacje nt. obydwu zbóż, można stwierdzić, że pszenica w porównaniu do kukurydzy jest bardziej zmienna pod względem wartości pokarmowej, zawiera mniej energii metabolicznej i więcej białka surowego, włókna i przyswajalnego fosforu. Chcąc zastąpić pszenicę kukurydzą w paszy dla świń, nie możemy tego zrobić w stosunku 1:1, ale musimy wziąć pod uwagę różnice w wartości pokarmowej tych dwóch bardzo popularnych zbóż paszowych w Polsce.

 

Patryk pyta: Czy produkcja wieprzowiny w krajach UE jest stabilna?

Patryk pyta: Czy produkcja wieprzowiny w krajach UE jest stabilna?

 

Wg danych Eurostatu w okresie pierwszych pięciu miesięcy 2019 r. ubito w UE ogółem 107,8 mln szt. świń, zaledwie o 1% mniej aniżeli w tym samym okresie w 2018 r., przy czym liczba ubijanych świń w kolejnych miesiącach była bardziej stabilna w porównaniu do liczby świń ubijanych w latach 2017 i 2018 (wykres 1). Produkcja wieprzowiny w UE w okresie pierwszych pięciu miesięcy 2019 r. była niższa o 1% i wyniosła 10,1 mln ton.

W maju 2019 r. zaobserwowano dalszy spadek liczby świń ubijanych w UE (wykres 1). W miesiącu tym ubito w krajach UE 21 mln świń; o 4% mniej niż w maju 2018 r. Również produkcja wieprzowiny w krajach UE była w maju 2019 r. niższa o 4% w porównaniu do produkcji w maju 2018 r. i wyniosła 1,9 mln ton.

Produkcja wieprzowiny w Niemczech spadła w pierwszych pięciu miesiącach 2019 r. o 3% do 2,2 mln ton (w porównaniu do tego samego okresu w 2018 r.). W maju 2019 r. produkcja wieprzowiny w Niemczech wyniosła 429 tys. ton i była niższa o 1% w porównaniu do maja 2018 r. Pogłowie trzody chlewnej w Niemczech w maju br. wyniosło 25,9 mln szt. i było niższe o 3,7% w porównaniu do tego samego okresu w poprzednim roku, przy czym największy spadek pogłowia zanotowano wśród tuczników (o 567 tys. szt., spadek o 6%), co będzie oznaczało wyraźny spadek produkcji wieprzowiny w Niemczech w trzecim kwartale br.

Warto zauważyć, że pogłowie trzody chlewnej w Niemczech spadło w ostatnich pięciu latach o 2,2 mln (spadek o 7,8%). Zmniejszyła się też o 21,6 tys. (dane na koniec maja 2019 r.) liczba niemieckich gospodarstw prowadzących produkcję trzody chlewnej, to jest o 3,5% mniej gospodarstw aniżeli w listopadzie 2018 r. i o 5,8% mniej aniżeli w maju 2018 r. 

Do spadku produkcji wieprzowiny w UE przyczyniła się również niższa produkcja tuczników w Danii w porównaniu do ub.r., szczególnie w kwietniu br. Pogłowie trzody chlewnej w Danii na początku trzeciego kwartału 2019 r. wyniosło 12,6 mln świń i było niższe o 2,5% w porównaniu do pogłowia w tym samym okresie w 2018 r. Wprawdzie tempo spadku pogłowia w Danii jest obecnie mniejsze w porównaniu do rekordowego spadku w kwietniu br., a pogłowie świń na początku lipca br. jest nawet o 1% większe niż w kwietniu br., ale warto podkreślić, że największy 6% spadek pogłowia zanotowano w tucznikach (trzoda chlewna 50 kg i więcej z przeznaczeniem na ubój).

Nadal wzrasta w Danii produkcja warchlaków, które są przedmiotem eksportu, przede wszystkim do niemieckich i polskich ferm tuczu. Dania wyeksportowała o 2% więcej żywych świń w okresie pierwszych czterech miesięcy br. aniżeli w tym samym okresie 2018 r. Warto podkreślić, że wyraźnie wzrosła produktywność loch w duńskich fermach, ponieważ w pierwszych miesiącach 2019 r. uzyskano podobną produkcję prosiąt, pomimo 4% spadku pogłowia loch. Prawdopodobnie liczba loch w produkcji będzie w Danii nadal nieznacznie spadać, ale ze względu na rosnącą ich produktywność liczba wyprodukowanych prosiąt (warchlaków) będzie nadal wysoka.

Produkcja wieprzowiny w maju br. w pozostałych krajach UE była bardziej zróżnicowana. W Polsce spadek produkcji wyniósł 10% w porównaniu do poprzedniego roku. Natomiast w Hiszpanii w okresie pierwszych pięciu miesięcy 2019 r. produkcja wieprzowiny wzrosła o 3%, z powodzeniem zastępując na europejskim rynku polską, niemiecką i duńską wieprzowinę.

Natomiast produkcja wieprzowiny we Francji była w tym okresie nieznacznie większa, przy czym większy eksport francuskiej wieprzowiny i mniejszy import spowodował mniejszą podaż tego mięsa na wewnętrzny francuski rynek.

Interesującym pozostaje pytanie, czy w drugiej połowie 2019 r. pogłowie trzody chlewnej w krajach UE wzrośnie i będzie ubijanych więcej świń, podobnie jak to się działo w 2017 i 2018 r. (wykres 1)? Warto przypomnieć, że duża liczba ubijanych świń w październiku/listopadzie 2018 r. była w znacznej mierze wynikiem działania tzw. świńskiej górki, co przyczyniło się do znacznego spadku cen skupu tuczników i braku opłacalności produkcji trzody chlewnej w wielu krajach UE.    

 

Opr.: ACONAR

 

 

Wykres 1. Ubój trzody chlewnej w krajach UE w poszczególnych miesiącach w latach 2017-2019 (w mln szt.)

 

Lechu pyta: Czy ograniczenie stosowania antybiotyków i zakaz stosowania ZnO może stanowić poważny problem dla producentów trzody chlewnej?

 Czy ograniczenie stosowania antybiotyków i zakaz stosowania ZnO może stanowić poważny problem dla producentów trzody chlewnej?

 Politycy i urzędnicy zdecydowali przed kilkunastoma laty o ograniczeniu stosowania antybiotyków w chowie trzody chlewnej, najpierw w dawkach profilaktycznych, jako stymulatorów wzrostu, a obecnie chcą wprowadzić zakaz stosowania antybiotyków jako lekarstwa pozwalającego zwalczać patogeny groźne dla zdrowia świń, najpierw w metafilaktyce (zapobieganie rozwojowi choroby po zakażeniu się zwierząt, a przed wystąpieniem klinicznych objawów zachorowania), a potem – być może – także w procesie zwalczania chorób.

Argumentem silnie przemawiającym za powstrzymaniem się od stosowania antybiotyków jako stymulatorów wzrostu w produkcji zwierzęcej była i nadal jest gwałtownie rozwijająca się antybiotykooporność patogenów, zwłaszcza tych zagrażających zdrowiu ludzi. Europejskie Towarzystwo Mikrobiologii Klinicznej i Chorób Zakaźnych ESCMID twierdzi, że jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania, to za ok. 50 lat z powodu braku skutecznych antybiotyków choroby bakteryjne ludzi będą jedną z najważniejszych przyczyn zgonów. Sally Anne Davies, szefowa departamentu ds. medycznych brytyjskiego resoru zdrowia stwierdziła, że antybiotykooporność stanowi dla ludzkości większe zagrożenie niż światowy terroryzm i globalne ocieplenie.

Kolejnym poważnym ciosem w ochronę zdrowia zwierząt przed chorobami jest wprowadzenie w czerwcu 2018 r. zakazu stosowania ZnO w paszach jako środka zapobiegającego biegunkom, przede wszystkim u prosiąt, zwłaszcza w okresie okołoodsadzeniowym, a także u loch i tuczników. Przypomnijmy, że obowiązujące przed czerwcem 2018 r. regulacje prawne pozwalały na dodawanie ZnO do paszy dla prosiąt i loch w profilaktycznej ilości 150 mg/kg paszy oraz 120 mg/kg paszy dla pozostałych grup wiekowych świń. Aby uzyskać lecznicze działanie ZnO, jego udział w paszy musi wynosić ok. 3000 mg/kg paszy.

Argumentem przemawiającym za ograniczeniem stosowania ZnO w paszach dla świń jest fakt, że stosunkowo słabo wchłaniany Zn jest praktycznie w całości wydalany wraz z odchodami i powoduje zatrucie gleb. Nadmiar cynku w glebie hamuje rozwój roślin, obniżając wielkość plonu, głównie z powodu występowania chlorozy (żółcenie liści, dysfunkcja rośliny w tworzeniu chlorofilu).

O ile stosunkowo łatwiej zgodzić się z postulatem ograniczenia stosowania antybiotyków w produkcji zwierzęcej (na świecie w 2016 r. rolnictwo zużyło ich prawie 14 mln ton, natomiast medycyna ludzka 3,4 mln ton), o tyle poważne wątpliwości musi budzić pośpiech we wprowadzeniu zakazu stosowania ZnO ze względu na ochronę gleb przed zatruciem cynkiem, skoro wiadomo, że gleby są zatruwane w różny sposób od 80-120 lat!

Ograniczenie możliwości stosowania antybiotyków i ZnO wprowadziło spore zamieszanie wśród producentów trzody chlewnej i lekarzy weterynarii, pozbawiając ich efektywnych narzędzi w zwalczaniu chorób świń. Problem jest dodatkowo skomplikowany przez brak alternatywnych preparatów skutecznie zastępujących antybiotyki i ZnO. Wprowadzający nowe przepisy politycy i urzędnicy proponują wprawdzie kilkuletni okres przejściowy na opracowanie alternatywnych preparatów, ale nie jest to jednak łatwy proces. Wielu producentów trzody chlewnej, a także lekarzy weterynarii, postuluje, aby nie wprowadzać zakazu, jeśli nie ma możliwości zastąpienia ZnO innymi równie skutecznymi preparatami.

Tymczasem lekarze weterynarii apelują do producentów trzody chlewnej o rewizję dotychczasowego traktowania procesu produkcji trzody chlewnej, w trakcie którego prawie wszystkie błędy i niedociągnięcia można było naprawić antybiotykami czy ZnO. Brak profesjonalnej, nowoczesnej wiedzy wśród wielu producentów w prowadzeniu produkcji świń może stanowić poważną przeszkodę w skutecznym ograniczeniu ilości stosowanych antybiotyków czy ZnO.

Do priorytetowych zadań należy wprowadzenie w każdym miejscu, gdzie ma miejsce chów świń (niezależnie od skali tego chowu!) szeroko pojętej i traktowanej poważnie (wreszcie!) bioasekuracji. Zmiana obuwia i wierzchniej odzieży, mycie rąk, ograniczenie do niezbędnego minimum wchodzenia i przebywania osób niezwiązanych z produkcją świń, kontrola pojazdów, ochrona przed gryzoniami i innymi zwierzętami, szczelne ogrodzenie budynków ze świniami to tylko niektóre z elementów skutecznej bioasekuracji.

Do powszechnie stosowanych metod zarządzania stadem powinna powrócić zasada CPP-CPP, wg której należy nie tylko przemieszczać zwierzęta, ale także projektować, sytuować i budować pomieszczenia dla świń.

Zasadzie tej musi towarzyszyć rygorystycznie wykonywane czyszczenie, mycie i dezynfekcja pomieszczeń oraz odpowiednio długo trwająca przerwa między jednym a drugim zasiedleniem.

Wyeliminowanie antybiotyków i ZnO stanowi też poważne wyzwanie dla specjalistów zajmujących się przygotowywaniem programów żywienia świń, zwłaszcza prosiąt i warchlaków, oraz składu mieszanek paszowych, na których powinien opierać się taki nowy program żywienia. Osobnym problemem pozostaje potrzeba zmniejszenia negatywnego oddziaływania stresu na zdrowie odsadzanych prosiąt i zastosowanie metod zapobiegania biegunkom powstającym na tym tle.

Podsumowując, można zapytać polityków i urzędników stanowiących prawo, czy ochrona gleb przed zatruciem cynkiem jest wystarczającym powodem do przyzwolenia na pogorszenie dobrostanu prosiąt narażonych na biegunki, a nawet na zwiększenie śmiertelności prosiąt z tego powodu?     

 

 Opr.: ACONAR

 

 

Bogdan pyta: Czy możliwe jest skuteczne powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa ASF na świecie?

Bogdan pyta: Czy możliwe jest skuteczne powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa ASF na świecie?

 

Zarówno producenci trzody chlewnej, jak i lekarze weterynarii oraz naukowcy na całym świecie zgodnie twierdzą, że wirus ASF na dobre opuścił Afrykę i zagościł w wielu krajach na kilku kontynentach, stanowiąc poważne zagrożenie dla zdrowia świń. Globalizacja gospodarki i codzienne przemieszczanie się milionów ludzi po całym świecie z całą pewnością utrudni skuteczne opanowanie rozprzestrzenia się wirusa ASF wśród świń.

Przypomnijmy (za: GIW), że afrykański pomór świń (African Swine Fever – ASF) to szybko szerząca się zakaźna choroba wirusowa, na którą podatne są świnie domowe, świniodziki oraz dziki. W przypadku wystąpienia ASF w stadzie trzody chlewnej dochodzi do dużych spadków w produkcji: zakażenie przebiega powoli i obejmuje znaczny odsetek zwierząt w stadzie, przy czym śmiertelność zakażonych zwierząt sięga nawet 100%. Zgodnie z OIE przyjmuje się, że okres inkubacji wynosi w środowisku naturalnym 4-19 dni, natomiast w przypadku choroby o ostrym przebiegu 3-4 dni.

Wirus jest wyjątkowo odporny na działanie niskich temperatur i zachowuje właściwości zakaźne we krwi, kale, tkankach (zwłaszcza surowych, niedogotowanych produktów z mięsa wieprzowego lub dzików) przez okres nawet 3-6 miesięcy. Ludzie nie są wrażliwi na zakażenie wirusem ASF, w związku z czym choroba ta nie stwarza zagrożenia dla ich zdrowia lub życia.

Najczęstszym sposobem zakażenia zwierząt jest bezpośredni (lub pośredni) kontakt ze zwierzętami zakażonymi. Rozprzestrzenianie się wirusa jest stosunkowo łatwe za pośrednictwem osób i pojazdów odwiedzających gospodarstwo, skażonego sprzętu i narzędzi, zwierząt mających swobodny dostęp do gospodarstwa (gryzonie, koty, psy), jak również przez skażoną paszę, wodę oraz skarmianie zwierząt odpadami kuchennymi (zlewkami) zawierającymi nieprzetworzone mięso zakażonych świń lub dzików.

Ponieważ podejmowane próby wyprodukowania skutecznej szczepionki przeciwko wirusowi ASF nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i najprawdopodobniej w najbliższym czasie nie zostanie opracowana taka szczepionka, jedynym sposobem ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa w środowisku oraz uchronienia utrzymywanych świń przed zakażeniem wirusem ASF jest ścisłe przestrzeganie zasad restrykcyjnej bioasekuracji w chowie świń, zarówno w niewielkim przydomowym chowie, jak i w wielkoprzemysłowej fermowej produkcji.

Pojawiające się kolejne ogniska ASF wśród świń i kolejne przypadki chorych zwierząt wśród dzików w różnych krajach na całym świecie są najlepszym dowodem na to, że tylko niewielu ludzi produkujących świnie jest w pełni świadomych ciągle istniejącego zagrożenia.

Coraz częściej słychać też głosy, że chociaż to dziki (owady?) mogą stanowić niekontrolowany do końca rezerwuar wirusa ASF, to głównymi wektorami rozprzestrzeniania się wirusa w środowisku są ludzie, na co dzień przebywający ze świniami i ich niefrasobliwy sposób kontaktowania się ze zwierzętami. Dotyczy to nie tylko rolnika czy pracowników fermy, ale także osób przybywających do gospodarstwa czy na fermę w związku z wykonywanym zawodem (np. lekarze weterynarii, dostawcy pasz, serwisanci urządzeń i wyposażenia). Ktoś chyba trafnie powiedział, że jeśliby na całym świecie zostały wybite wszystkie dziki, to i tak wirus ASF nadal będzie przebywał w stadach świń domowych i bez stosowania bioasekuracji nie uda się opanować problemu jego rozprzestrzeniania się.

Interesująca dla skutecznego ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa ASF w Polsce może być stanowcza deklaracja MRiRW o radykalnej zmianie w podejściu urzędników do wymogów dotyczących stosowania zasad bioasekuracji w chowie świń. Jeśli w przypadku stwierdzenia przypadku zachorowania świń na ASF (ognisko) zostanie ustalone, że w chowie tych świń nie przestrzegano zasad restrykcyjnej bioasekuracji, to właściciel nie otrzyma odszkodowania za zutylizowane zwierzęta. Tylko czy nałożenie surowszych wymagań i finansowych kar zwiększy świadomość bardzo wielu rolników o potrzebie stosowania bioasekuracji, a którzy często prowadzą chów świń w warunkach urągających wszelkim zasadom zdrowego rozsądku?

Profesor Daniel Rock, specjalista patobiologii na Uniwersytecie Illinois w Chicago, który w latach 90. ub. wieku zajmował się badaniem wirusa ASF, mając nadzieję na opracowanie skutecznej szczepionki przeciwko tej groźnej chorobie twierdzi, że przy obecnie powszechnej skali podróżowania milionów ludzi oraz codziennego przemieszczania na świecie milionów ton różnych towarów, w tym także żywności, nikogo nie powinna dziwić skala i rosnąca z każdym dniem liczba przypadków zachorowania świń na ASF.

Prawdopodobieństwo zawleczenia wirusa do krajów, gdzie jeszcze on nie dotarł (np. USA, Brazylia), jest ogromne i praktycznie pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy pojawi się w tych krajach, na razie wolnych od ASF. W ten sposób choroba ASF stanie się chorobą globalną, zagrażającą zdrowiu świń być może przez dziesięciolecia.

Wyjątkowo groźnym faktem dla przeprowadzenia skutecznego ograniczenia rozprzestrzeniania się ASF na świecie jest zakażenie świń w Chinach. Skala produkcji trzody chlewnej w tym kraju oraz prymitywne sposoby jej utrzymywania w milionach przydomowych gospodarstw, przy praktycznie powszechnym braku przestrzegania podstawowych zasad bioasekuracji, pozwala przypuszczać, że wirus może przez długie lata przebywać w chińskich stadach świń i ciągle zagrażać światowej produkcji trzody chlewnej. Zwłaszcza, że Chiny są ogromnym producentem milionów towarów rozprowadzanych po całym świecie.

 

Opr.: ACONAR

Czy na podstawie ostatnich wypowiedzi ministra rolnictwa można mówić o zmianie priorytetów w perspektywie dalszego rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce?

Krystyna pyta: Czy na podstawie ostatnich wypowiedzi ministra rolnictwa można mówić o zmianie priorytetów w perspektywie dalszego rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce?

 

Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa, stwierdził podczas ceremonii otwarcia budynków inwentarskich w Pszczółczynie (woj. kujawsko-pomorskie), powstałych w ramach programu integracji tuczu Gobarto 500, że w Polsce, chcąc wejść na rynki globalne ze sprzedażą wieprzowiny, należy dążyć do modernizacji produkcji trzody chlewnej, w ramach której powinno powstać więcej wyspecjalizowanych dużych ferm trzody chlewnej. Ponad 70% tuczników jest ciągle produkowanych w Polsce w małych stadach. Taki model produkcji ma swoje zalety, niemniej jednak jego skala jest zbyt wielka. Zakłady mięsne oczekują większych partii tuczników, bardziej jednorodnych pod względem jakości, a nie tylko „pozbierane” przez pośredników tuczniki z kilku gospodarstw. Dlatego polska produkcja tuczników oczekuje modernizacji.

Modernizując polską produkcję trzody chlewnej – stwierdził minister – nie można zapominać o zróżnicowanej strukturze gospodarstw rolnych w Polsce; małe, średnie i duże gospodarstwa muszą realizować tę modernizację w oparciu o różne modele. A o tym, jaki model produkcji trzody chlewnej zostanie wykorzystany w danym gospodarstwie, powinien decydować sam rolnik, w zależności od posiadanego potencjału produkcyjnego (środki finansowe, zdolność kredytowa, możliwość wyprodukowania surowców paszowych), wielkości budynków inwentarskich i ich wyposażenia, wiedzy, doświadczenia i zdolności do obsługi prowadzonej produkcji, a także usytuowania tej produkcji w stosunku do lokalnej zabudowy (uciążliwość odorowa). Może to być produkcja w cyklu zamkniętym lub otwartym, samodzielna lub w grupie producenckiej, albo w kooperacji z integratorem produkcji rolnej.

Prawdopodobnie po raz pierwszy tak mocno i zdecydowanie wybrzmiała potrzeba modernizacji prowadzonej w Polsce produkcji trzody chlewnej wypowiedziana przez ministra rolnictwa w odróżnieniu od poprzednich deklaracji, składanych nie tylko przez ministrów rolnictwa, ale także przez różne organizacje zrzeszające producentów świń, a które przede wszystkim zapowiadały jak najszybsze odbudowanie dawnego pogłowia świń, rozumianego jako wzrost pogłowia loch i wynikającego z tego wzrostu produkcji prosiąt i tuczników. Niestety, podejmowane od kilkunastu lat próby takiego zwiększenia pogłowia trzody chlewnej w Polsce, przy okazji wspierane środkami finansowymi z różnych źródeł, nie wpłynęły na zwiększenie pogłowia. Wzrastający import warchlaków i kusząca oferta tuczu usługowego zachęciły rolników do odchodzenia od utrzymywania stada podstawowego; zmieniła się struktura pogłowia trzody chlewnej w Polsce.

Co więcej, po raz kolejny okazało się, że najważniejszym czynnikiem wpływającym w Polsce na wielkość pogłowia trzody chlewnej i jego strukturę jest cena skupu. Cena skupu arbitralnie ustalana przez zakłady mięsne! Ale nie w oderwaniu od podstawowych reguł rynkowych, lecz zgodnie z prawami popytu i podaży. Jeśli rolnicy oferują zbyt dużo tuczników, to cena skupu spada, a jeśli brakuje tuczników, to cena gwałtownie rośnie. Najczęściej zgodnie z odwiecznym cyklem świńskim…

Przypomnijmy! Niska cena skupu w 2011 r. spowodowała spadek opłacalności produkcji świń i wielu rolników wycofało się z produkcji trzody chlewnej. Wg GUS na koniec listopada 2010 r. pogłowie tuczników wynosiło 5,12 mln szt., natomiast na koniec listopada 2012 r. zaledwie 3,98 mln szt. (spadek o ponad 22%). Stosunkowo dobra cena skupu w latach 2012-2013 spowodowała wzrost pogłowia tuczników (4,32 mln szt. na koniec grudnia 2014 r., 4,21 mln szt. na koniec grudnia 2015 r.). Niestety, silny spadek cen skupu w 2015 r. spowodował kolejny spadek pogłowia tuczników do 3,76 mln szt. na koniec czerwca 2016 r. Niejako „przy okazji” tych perturbacji pogłowie loch w latach 2010-2016 spadło z 1,36 mln szt. na koniec listopada 2010 r. do 0,88 mln szt. na koniec grudnia 2016 r. (spadek o ponad 35%!).

Brak tuczników wpłynął na znaczny wzrost cen skupu w 2017 r., zachęcając po raz kolejny rolników do zwiększenia produkcji; pogłowie tuczników na koniec grudnia 2018 r. wzrosło do rekordowego poziomu 4,76 mln szt. Gwałtowny spadek cen skupu na koniec 2018 r. wprawdzie rozwścieczył rolników, którzy chcieli wyciągnąć kosy na władzę, ale powiązani umowami i kredytami szybko zrezygnowali z walki i wrócili do produkcji tuczników.

Coraz powszechniej obowiązujący w Polsce model tuczu usługowego prawdopodobnie uchroni nas przed znaczącymi wahaniami pogłowia tuczników. Tzw. wolny rynek skorygował plany zwiększenia pogłowia trzody chlewnej w Polsce. Wyrażony przez ministra rolnictwa kierunek modernizacji produkcji świń w Polsce ma więc polegać na rozwoju takiego modelu produkcji, w którym więcej świń będzie produkowanych w większych fermach.

Jeśli tak się stanie, to przynajmniej część ryzyka wahającej się koniunktury i opłacalności tuczu świń będą musiały przejąć na siebie zakłady mięsne. Świadczą o tym wypowiedzi przedstawicieli niektórych zakładów mięsnych, że wysoka cena skupu przy olbrzymiej konkurencji w dostępie do sieci handlowych może spowodować utratę płynności finansowej przez te zakłady i opóźnienie wypłaty należności dostawcom świń do uboju. Zapowiadane są też wnioski o akceptację programów naprawczych, polegające głównie na tym, żeby dostawcy świń zgodzili się nie tylko na odroczenie wypłat, ale także na ich zmniejszenie. Takie postępowanie tylko zachęci kolejnych rolników do przejścia na tucz usługowy, a modernizacja będzie musiała objąć nie tylko tucz, ale także ubój świń i przetwórstwo wieprzowiny.  

 

Opr.: ACONAR

Reklama
Reklama2