bn_CA_kredyt-Agro-042025-1200x250
1200x250_baner_duchman
1200x250_baner_topigs
1200x250_baner_miya_gold
biopoint1200
004 AG-PROJEKT 2025-04a

Klaudiusz pyta: Zamierzam zmodernizować pomieszczenie, w którym są kojce porodowe. W związku z tym proszę o informację, czy powinienem zainstalować jakiś system pozwalający dodatkowo ogrzewać prosięta, a jeśli tak, to jaki?

Klaudiusz pyta: Zamierzam zmodernizować pomieszczenie, w którym są kojce porodowe. W związku z tym proszę o informację, czy powinienem zainstalować jakiś system pozwalający dodatkowo ogrzewać prosięta, a jeśli tak, to jaki?

 

Prawidłowe zarządzanie temperaturą w porodówce stanowi niezwykle ważny warunek, którego spełnienie pozwala m.in. odsadzić maksymalnie możliwą ilość prosiąt od lochy.

Powszechnie wiadomym jest, że dwiema głównymi przyczynami wczesnych padnięć prosiąt w kojcu porodowym są przygniecenia i brak ogrzewania, przy czym obydwie można zminimalizować poprzez zainstalowanie wydajnego systemu ogrzewania i utrzymanie prawidłowej temperatury w miejscu, w którym zwykle przebywają prosięta.

Producenci wyposażenia kojców porodowych proponują szereg różnych systemów ogrzewania prosiąt: żarówki promiennikowe podczerwieni, zadaszenia lub specjalne budki, maty grzejne czy ogrzewaną w różny sposób wydzieloną część posadzki w kojcu porodowym. Każdy z systemów ogrzewania prosiąt ma swoje zalety i wady, przy czym oceniając efektywność danego systemu producent nie tylko stara się oszacować jego sprawność pod względem ogrzewania prosiąt, ale także sprawdza jego energochłonność (koszty zużywanej energii) i łatwość obsługi, a także możliwość obserwacji zachowania się prosiąt.

W pierwszym tygodniu życia prosięta bezwarunkowo muszą mieć możliwość ogrzania się, aby mogły dzięki temu w ogóle przeżyć. Brak ochronnej podskórnej warstwy tkanki tłuszczowej oraz niezwykle wysokie zapotrzebowanie na energię metaboliczną, której jedynym źródłem w tym okresie jest mleko lochy (brak jakichkolwiek zapasów energetycznych w ciele jednotygodniowych prosiąt), potrzebnej do szybkiego przyrostu masy ciała i wzrostu wszystkich tkanek, w tym także tkanki tłuszczowej, powodują, że prosięta w pierwszym tygodniu życia ulegają szybkiemu wychłodzeniu i przy braku możliwości skutecznego ogrzania się po prostu łatwo chorują, a nawet padają.

Ogólnie mówiąc, prosiętom w pierwszych tygodniach życia należy zapewnić możliwość przebywania w strefie, w której będzie odpowiednia temperatura, najlepiej w granicach od 27-32º C. Temperatura w strefie, w której przebywają prosięta, zależy m.in. od rodzaju materiału, z którego została wykonana posadzka w kojcu porodowym, systemu wentylacji i charakterystyki przepływu powietrza w porodówce (niezwykle groźne są wszelkiego rodzaju przeciągi!) oraz pory roku. Prosięta zawsze będą chętnie przebywały w ogrzewanej strefie, a najedzone i ogrzane będą spokojnie spały i przyrastały. Ogrzane nie będą też szukały ciała lochy, aby uniknąć wychłodzenia, a co zawsze grozi przygnieceniem.

Jednocześnie warto pamiętać, że dla zapewnienia wysokiego spożycia paszy oraz utrzymania wysokiej produkcyjności mleka locha nie powinna przebywać w temperaturze wyższej niż 16º C. W okresie upałów powietrze w porodówce powinno więc być wręcz chłodzone; niskie spożycie paszy przez lochy w końcowym efekcie powoduje zwiększenie kosztów produkcji prosiąt i podnosi ryzyko wzrostu ich wczesnej śmiertelności. Zwykle doświadczeni producenci starają się, aby temperatura w porodówce nie przekraczała w okresie upałów 18-20º C.

Wynika z tego, że w porodówce powinny być równolegle zagwarantowane dwie odrębne strefy, w których będzie całkowicie różna temperatura: jedna strefa dla loch, a druga dla prosiąt. Spełnienie tego warunku nie jest proste, ale przy zainstalowaniu odpowiednich systemów wentylacji, chłodzenia i ogrzewania praktycznie możliwe do zrealizowania.

Spróbujmy zatem przyjrzeć się różnym systemom ogrzewania prosiąt i przedstawić ich najważniejsze zalety i wady. Systemy wentylacji i chłodzenia powietrza dla loch to obszerne zagadnienie i wymagałoby odrębnego omówienia.

Najczęściej do ogrzewania prosiąt wykorzystywane są żarówki promiennikowe podczerwieni. Ich instalacja w zasadzie nie wymaga kosztownych inwestycji i bez problemu mogą być wykorzystane praktycznie w każdym pomieszczeniu. Ze względów bezpieczeństwa żarówki promiennikowe powinny być zawsze umieszczone w specjalnej metalowej siatkowej osłonie, chroniącej przed wybuchem pożaru w pomieszczeniu na skutek niespodziewanego rozpadu gorącej szklanej bańki żarówki, zwłaszcza tam, gdzie tradycyjnie nadal jest stosowana słoma do ścielenia w kojcach porodowych.

Żarówka promiennikowa powinna być zawieszona w kojcu porodowym na odpowiedniej wysokości nad obszarem, gdzie najchętniej przebywają prosięta. W zależności od tego, jak zachowują się prosięta w strefie ogrzewania, żarówkę promiennikową można powiesić wyżej lub niżej. Generalnie mówiąc, żarówka promiennikowa powinna ogrzewać prosięta, a nie tylko oświetlać posadzkę w kojcu!

Należy więc cały czas obserwować zachowanie się prosiąt, sprawdzać ich status zdrowotny oraz aktywność życiową i odpowiednio do danej sytuacji korygować ogrzewanie. Dobrze jest, jeśli żarówkę promiennikową można swobodnie przewieszać nad kojcem, gdyż wtedy możliwe jest zawieszenie jej w czasie proszenia się lochy w takim miejscu, gdzie nowo narodzone prosięta, zwykle wilgotne i zmęczone porodem, będą mogły szybko i pewnie ogrzać się.

Wadą ogrzewania prosiąt żarówkami promiennikowymi podczerwieni jest możliwość ich przepalenia się w czasie, gdy w pomieszczeniu z porodówkami nie przebywa nikt z personelu obsługującego ten sektor, a jeśli wydarzy się to w nocy, to prosięta mogą przebywać bez ogrzewania nawet kilkanaście godzin. Jeśli warunki środowiskowe w pomieszczeniu z porodówkami nie są zbyt komfortowe, a może tak dziać się na przykład w okresie zimowym, kiedy trudniej jest dogrzać powietrze, a często jest to też zbyt kosztowne, to taki kilkunastogodzinny brak ogrzewania może spowodować upadki prosiąt.

Za miesiąc przyjrzymy się innym systemom ogrzewania prosiąt w kojcach porodowych.     

 

 

Opr.: ACONAR 

Martyna pyta: Dziękuję bardzo za cenne informacje o tym, jak w prosty sposób poprawić opłacalność tuczu świń („TCh”, grudzień 2014). Niestety! Nadal w Polsce utrzymuje się niska cena skupu świń. Czy oprócz zarządzania wagą sprzedawanych tuczników i optyma

Martyna pyta: Dziękuję bardzo za cenne informacje o tym, jak w prosty sposób poprawić opłacalność tuczu świń („TCh”, grudzień 2014). Niestety! Nadal w Polsce utrzymuje się niska cena skupu świń. Czy oprócz zarządzania wagą sprzedawanych tuczników i optymalnym zagospodarowywaniem niedorostów powinno się jeszcze zwrócić uwagę na coś, co pozwoli poprawić opłacalność tuczu i uniknąć nadmiernych strat?

 

 

Dobra jakość paszy, optymalna obsada

Oprócz genetyki i zdolności do szybkiego przyrastania w tuczu należy zadbać o dobrej jakości paszę, zawierającą odpowiednią ilość łatwostrawnych i dobrze przyswajalnych składników pokarmowych. Ważne, a czasami nawet ważniejsze, jest zapewnienie świniom odpowiedniej ilości świeżej i dobrej jakości wody. Jeśli świnia nie pije, to też nie je! Duży wpływ na wyrównanie masy ciała świń ma obsada zwierząt w kojcach; przegęszczenie zawsze sprawia dużo problemów! W żadnym przypadku nie należy też dostawiać do kojca kilku sztuk świń z innych kojców. Jeśli już trzeba mieszać świnie, to pomieszajmy świnie z 2-3 kojców, przez co zostanie złamana ustalona hierarchia i nieco słabsze świnie nie zostaną wyeliminowane ze stada, stając się wkrótce „niedorostami”.

 

Codzienna kontrola i obsługa

Trzeba codziennie przeglądać wszystkie pomieszczenia z tucznikami i dokładnie przyglądać się każdej świni. Tylko wtedy mamy szansę wyłowić wszelkie wątpliwe sztuki i izolując je uniknąć powstawania „niedorostów”. Izolowanie lżejszych świń i przeniesienie ich do specjalnego kojca, a najlepiej do osobnego budynku, co nie zakłóci normalnego rytmu produkcji, jest jedną z bardziej skutecznych metod dotuczenia słabszych – z różnych powodów! – świń, a kiedy już osiągną potrzebną wagę, będzie można je sprzedać. Piotr radzi, aby za wszelką cenę unikać sytuacji, które sprzyjają powstawaniu „niedorostków”, aniżeli je potem dotuczać („TCh”, kwiecień 2014). O tym, czy właściciel często odwiedza swoje świnie, można się przekonać po tym, jak one reagują na jego wizytę w chlewni. Jeśli przyjaźnie chrumkają, to znaczy że znają swojego właściciela, a jeśli z kwikiem uciekają przed nim, to znaczy że jest dla nich obcą osobą.

 

Stopniowe zasiedlanie i selekcja

W momencie zasiedlania chlewni nową partią warchlaków powinniśmy pamiętać o tym, że może już za kilka dni, po krótkiej aklimatyzacji, będziemy musieli zrobić pierwszą selekcję i przenieść do jednego-dwóch kojców wszystkie mniejsze i odstające sztuki. Może to być 20%, a często nawet więcej, zasiedlonego stada! O tym, czy będziemy mieli problemy z małymi świniami, często można się zorientować już podczas rozładunku warchlaków z samochodu. Nie bójmy się lekkiego przegęszczenia w pierwszych dniach po zasiedleniu, zwłaszcza jeżeli w kojcach będzie odpowiednia ilość karmideł i poideł, a wszystkie warchlaki będą miały łatwy dostęp do paszy i wody. Selekcjonowanie starszych świń stanowi swego rodzaju majstersztyk i wymaga pogłówkowania. O tym, jak sprawnie i skutecznie przeprowadzać kolejne selekcje w całym okresie tuczu Piotr pisze w artykule opublikowanym w „TCh” (kwiecień 2014).

 

Ważne są też inne „drobiazgi”

O wyposażeniu chlewni, wielkości, kształcie, urządzeniu i wyposażeniu kojców Piotr pisze w ostatnim artykule („TCh” maj 2014). Brak odpowiedniej liczby karmideł i poideł to kolejny problem, ale nawet najbardziej optymalna liczba tych urządzeń nie uchroni świń przed problemami, jeśli pasza i woda będą złej jakości.

Na koniec, chociaż nie jest to ostatni z wielu problemów, Piotr apeluje o zapewnienie świniom spokoju. Na nic zdadzą się nasze starania, jeśli świniom przyjdzie żyć w ciągłych nerwach! A warto pamiętać, że często nie ma nic tak groźnego dla świń, jak zestresowany właściciel… Nie denerwujmy się i nie przenośmy naszych stresów na zwierzęta. Chcesz wiedzieć więcej, prenumeruj i czytaj czasopismo „Trzoda Chlewna”. Naprawdę warto!    

 

 

Opr.: ACONAR 

Cena skupu tuczników obniża się z każdym tygodniem. Czy rolnik, producent tuczników, może w tej sytuacji zrobić jeszcze coś, co pozwoli mu poprawić opłacalność tuczu i uniknąć nadmiernych strat?

Odpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 11/2014

 

Martyna pyta: Cena skupu tuczników obniża się z każdym tygodniem. Czy rolnik, producent tuczników, może w tej sytuacji zrobić jeszcze coś, co pozwoli mu poprawić opłacalność tuczu i uniknąć nadmiernych strat?

 Przed kilkoma miesiącami, na początku 2014 roku, Piotr Włodarczak dokładnie opisał w czterech kolejnych wydaniach czasopisma „Trzoda Chlewna” (tryptyk – luty, marzec i kwiecień z podsumowaniem w maju) różne sposoby, dzięki którym producent tuczników może zwiększyć efektywność sprzedaży wyprodukowanych przez siebie świń. Spróbujmy w ekspresowym tempie przyjrzeć się jeszcze raz tym radom, szczególnie w obecnym okresie, kiedy ceny skupu tuczników ulegają gwałtownemu obniżeniu.

Celem każdego tuczu jest wyprodukowanie dobrej jakości materiału rzeźnego, za który będzie można uzyskać dobrą cenę sprzedaży w punkcie skupu, u pośrednika lub bezpośrednio w zakładzie mięsnym. Cena sprzedaży tuczników zależy od wielu czynników. Na część z nich producent nie ma żadnego wpływu! Ale przynajmniej niektóre z nich może z powodzeniem wykorzystać i przy pomocy prostych metod poprawić dochodowość swojego gospodarstwa.

 

Zarządzanie wagą sprzedaży

Sprzedaż tuczników nie polega na prostym opróżnianiu chlewni całymi kojcami, ale na nieustannym przebieraniu zwierząt, kojec po kojcu, i wydostawaniu zawsze tych największych świń. Tuczniki do sprzedaży trzeba wybierać. Nigdy nie należy sprzedawać w tym samym dniu wszystkich tuczników z kojca/chlewni, czyli małych, średnich i dużych świń. To – wg Piotra – największy grzech świadczący o niechlujstwie sprzedaży! Więcej o tym, w jaki sposób i kiedy typować odpowiednie tuczniki do sprzedaży, można przeczytać w „TCh” (luty 2014). 

 

Analizuj dane z zakładów mięsnych

Większość zakładów mięsnych przekazuje swoim dostawcom różnego rodzaju zestawienia danych, które obrazują parametry uzyskane przez sprzedane świnie. Analiza tych danych i powiązanie ich z żywą wagą sprzedawanych tuczników pozwoli producentowi właściwie wybierać świnie i korygować popełniane błędy przy przygotowywaniu kolejnej odstawy. Przeczytaj w „TCh”, jak analizować dane z zakładów mięsnych i potem odpowiednio korygować termin sprzedaży swoich tuczników w taki sposób, aby uzyskać największy zysk.

 

A co jest najtrudniejsze?

Najtrudniejsze jest ograniczanie wielkości partii świń gotowych do sprzedaży, czyli wybieranie największych tuczników spośród największych! Dzieje się tak wtedy, gdy sprzedać możemy tylko część świń spośród tych, które osiągnęły odpowiednią wagę ciała. Aby przetrzymać trudny okres z minimalnymi stratami i dokonać właściwego wyboru, trzeba mieć duże doświadczenie nabyte poprzez codzienną praktykę.

 

Jak uniknąć „niedorostów”?

„Niedorosty”, czyli świnie w dobrej kondycji i w zasadzie zdrowe, ale z małą żywą wagą, to te poniżej 90 kg. Nie należy ich mylić z charłakami. Niestety, nie jesteśmy w stanie całkowicie wyeliminować „niedorostów” z naszej chlewni, ale możemy wpływać na ich ilość, żeby było ich jak najmniej! Pierwszym elementem na drodze do zmniejszenia liczby „niedorostów” jest zakup dobrej jakości warchlaków o wyrównanej masie ciała i w identycznym, a co najmniej w zbliżonym wieku. To bowiem od warchlaków mogą zacząć się nasze problemy z różnicowaniem się masy ciała dorosłych tuczników. Kolejnymi elementami różnicującymi świnie jest niska temperatura w chlewni, duże różnice temperatury między dniem i nocą, a także przeciągi zamiast wydajnej i efektywnej wymiany powietrza. Więcej szczegółów o tym, jak zadbać o właściwe środowisko w naszej chlewni i jego wpływie na różnicowanie się tuczników, można wyczytać w kolejnym artykule Piotra opublikowanym w „TCh” (marzec 2014).

 

Opr.: ACONAR

Z zainteresowaniem przeczytałem w poprzednich numerach czasopisma „Trzoda Chlewna” o tym, co jest ważne przy przygotowywaniu własnych pasz dla tuczników. Tuczę ponad tysiąc świń w ciągu roku, warchlaki kupuję od importerów, a potrzebne pasze przygotowuję

Odpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 11/2014

 Stanisław pyta: Z zainteresowaniem przeczytałem w poprzednich numerach czasopisma „Trzoda Chlewna” o tym, co jest ważne przy przygotowywaniu własnych pasz dla tuczników. Tuczę ponad tysiąc świń w ciągu roku, warchlaki kupuję od importerów, a potrzebne pasze przygotowuję we własnym zakresie. Czy można prosić o podanie zaleceń dotyczących zawartości aminokwasów w paszy typu grower?

 

Odpowiadając Maciejowi na jego pytania wyjaśniliśmy sobie, co należy zrobić, aby w swoim gospodarstwie wyprodukować dobrą paszę dla tuczników, unikając przy tym prostych błędów. Odpowiadając Stanisławowi, wykorzystamy te zalecenia, przygotowując mieszankę paszową typu grower dla tuczników w okresie ich wzrostu od 40 do 70 kg masy ciała.

Tuczniki zjedzą w tym okresie ok. 60-70 kg paszy. Pasza powinna zawierać tylko tyle składników pokarmowych, ile jest potrzebnych do pełnego pokrycia zapotrzebowania tych świń na aminokwasy, energię metaboliczną, witaminy i składniki mineralne. Niestety, zdarza się bardzo często, że producenci starają się przygotować paszę bogatszą w składniki pokarmowe aniżeli wynika to z zapotrzebowania świń. Tak na wszelki wypadek! Zresztą podobnie dzieje się z paszami dla prosiąt po ich odsadzeniu!

Warto pamiętać, że każde zwiększenie udziału składników pokarmowych w paszy ponad potrzeby zwierząt w danym okresie wzrostu spowoduje wzrost kosztów żywienia w przeliczeniu na tucznika. Profesjonalne zarządzanie żywieniem tuczników powinno być oparte na dążeniu do optymalizacji wykorzystania paszy i uniknięcia niepotrzebnych strat spożytej paszy.

Jednym z bardzo ważnych pozapokarmowych wskaźników dobrej paszy dla świń jest wielkość cząsteczek, do jakiej zostały rozdrobnione surowce paszowe, głównie ziarno zbóż. Zaleca się, aby cząsteczki miały mniej więcej jednakowy rozmiar i żeby wynosił on 700 mikronów lub mniej. Wyniki przeprowadzonych doświadczeń wskazują, że bardziej odpowiednie do śrutowania ziarna zbóż są śrutowniki tarczowe aniżeli bijakowe, ponieważ pozwalają one uzyskać większe wyrównanie rozmiaru cząsteczek w rozdrobnionym materiale (lepszy wskaźnik sypkości rozdrobnionego ziarna lub gotowej paszy), szczególnie jeśli chcemy rozdrobnić ziarno z dodatkiem tłuszczu.

W tabeli 1 podane są zalecenia dotyczące zawartości aminokwasów w paszach dla tuczników w okresie wzrostu od 23 kg do 70 kg masy ciała. Wielkości dla aminokwasów podane są wg strawności jelitowej. Oznacza to, że jeśli do wykonania paszy używamy łatwo strawnych i przyswajalnych surowców paszowych, to możemy przyjąć, że zawarte w nich aminokwasy mogą być strawione i wchłonięte prawie w 100%. Jeśli natomiast wykorzystujemy do przygotowania paszy surowców gorzej trawionych i przyswajanych, to musimy ten fakt uwzględnić, układając recepturę naszej paszy i odpowiednio zwiększyć udział danego surowca do takiego poziomu, aby zawarte w nim aminokwasy pokryły w pełni zapotrzebowanie rosnących zwierząt.

Warto pokreślić, że nowoczesne, szybko rosnące i odkładające większe ilości białka krzyżówki tuczników mięsnych charakteryzują się większym zapotrzebowaniem na aminokwasy aniżeli wiele jeszcze powszechnie tuczonych krzyżówek świń. Te nowoczesne tuczniki potrzebują też nieco mniej paszy, aby uzyskać podobne tempo wzrostu w porównaniu do dawniejszych krzyżówek. Tuczniki zjadają też mniej paszy dodatkowo natłuszczanej, zawierającej więcej energii metabolicznej. Wszystkie te czynniki należy uwzględnić, układając recepturę potrzebnej paszy. Jeśli nie można dokładnie zbilansować zawartości potrzebnych aminokwasów w odpowiedniej proporcji do lizyny, to lepiej wzbogacić paszę w aminokwasy syntetyczne aniżeli zwiększać udział surowców bogatych w dany potrzebny aminokwas.

I cały czas trzeba precyzyjnie wyliczać koszt wytworzonej paszy, a mówiąc dokładniej, koszt żywienia tuczników przygotowaną paszą w przeliczeniu na tempo wzrostu, czyli jaką kwotę musimy przeznaczyć na paszę, aby masa ciała naszych tuczników zwiększyła się o 1 kg.  

 

Opr.: ACONAR

 

Tabela 1. Zalecane udziały aminokwasów (strawne jelitowo) w paszach dla tuczników w okresie wzrostu od 22 kg do 68 kg masy ciała

Zawartość aminokwasów w paszy

Masa ciała tuczników (w kg)

22

32

41

50

59

68

Lizyna strawna jelitowo (%)

1,10

1,03

0,96

0,89

0,84

0,78

Lizyna ogółem (%)

1,25

1,17

1,09

1,02

0,95

0,90

Minimalny procentowy udział aminokwasu w stosunku do lizyny (udział lizyny = 100%)

Metionina

28

28

28

28

28

28

Izoleucyna

55

55

55

55

55

55

Treonina

61

61

60

60

60

60

Tryptofan

16,5

16,5

16,5

16,5

16,5

16,5

Walina

65

65

65

65

65

65

 

Maciej pyta: Tuczę kilka tysięcy świń w ciągu roku. Warchlaki kupuję od importerów. Chcąc zwiększyć opłacalność produkcji zamierzam przygotowywać potrzebne pasze we własnym zakresie. Jakie mogę popełnić błędy?

 

Maciej pyta: Tuczę kilka tysięcy świń w ciągu roku. Warchlaki kupuję od importerów. Chcąc zwiększyć opłacalność produkcji zamierzam przygotowywać potrzebne pasze we własnym zakresie. Jakie mogę popełnić błędy?

 

 

 

Najczęściej popełnianymi błędami w przygotowaniu programu żywienia tuczników we własnym gospodarstwie są:

 

  1. Brak dokładnego zrozumienia współzależności między wydajnością produkcyjną i opłacalnością tuczu świń a koncentracją energii w przygotowywanych paszach, z jaką mamy do czynienia w danym systemie produkcji (ściółka, ruszty, wielkość pomieszczeń, zagęszczenie, możliwości kontroli środowiska, skuteczność programów bioasekuracji i profilaktyki),

  2. Za niski (lub za wysoki) udział lizyny w paszy w stosunku do koncentracji energii,

  3. Zbyt wysoki udział dodatków paszowych w paszy, znacznie przekraczający zapotrzebowanie tuczników na makro- i mikroelementy oraz witaminy,

  4. Brak stałej kontroli karmideł (ilość karmideł, ich umiejscowienie w kojcach, sprawność i niezawodność funkcjonowania, okresowe braki paszy w karmidłach),

  5. Nieodpowiednie rozdrobnienie surowców paszowych i rozwarstwianie się paszy w karmidłach,

  6. Niewłaściwe zbilansowanie aminokwasów w paszy (niska wartość pokarmowa spowodowana niedoborem aminokwasów egzogennych),

  7. Brakzbilansowaniawapnia i fosforuprzyswajalnego w paszy.

 

 

 

Ponieważ zbyt wielu producentów świń nie rozumie współzależności między spożyciem paszy przez świnie w okresie ich tuczu a koncentracją energii w spożywanej paszy, a jeśli nawet zdają sobie oni sprawę z istotności tej zależności, to w praktyce nie zawsze o niej pamiętają przy układaniu receptur swoich pasz.

 

Sytuacja taka powoduje, że przy zbyt niskiej koncentracji energii w paszy świnie zjadają nadmierną ilość paszy niepotrzebnie spożywając – niejako przy okazji! – zwiększoną ilość (w stosunku do zapotrzebowania świń) pozostałych składników pokarmowych (białko, witaminy, mikroelementy), co powoduje wzrost kosztów żywienia i pogorszenie opłacalności tuczu.

 

Jeśli natomiast pasza zawiera zbyt dużo energii w stosunku do zawartości pozostałych składników pokarmowych, to wprawdzie świnie zjadają mniej paszy, ale – nie jako przy okazji! – spożywają też mniej pozostałych składników pokarmowych (białko, witaminy, mikroelementy), co powoduje spadek tempa wzrostu i pogorszenie opłacalności tuczu.

 

Warto pamiętać, że ekonomicznie uzasadniona koncentracja energii w paszy zależy od wielu czynników: ceny zakupu surowców paszowych, ceny sprzedaży tuczników, sezonowych zmian tempa wzrostu świń, potencjału genetycznego świń, systemu chowu, warunków środowiskowych, statusu zdrowotnego zwierząt.

 

Chociażby udało się nam ułożyć idealną recepturę przy pomocy niezwykle „uczonego” programu optymalizacji pasz, to zawsze dopiero w konkretnych warunkach tuczu będzie można zweryfikować trafność naszej propozycji. Doświadczeni producenci trzody chlewnej wiedzą, że program komputerowy służy jedynie do szybszego ułożenia receptury potrzebnej nam paszy, ale to dopiero staranna obserwacja świń, precyzyjna codzienna kontrola spożycia paszy oraz pomiar wielkości przyrostów Maszy ciała pozwolą na dokładne oszacowanie wartości pokarmowej przygotowanej przez nas paszy.

 

Aby jednak nasza ocena była pełna, należy uzyskane wyniki przeliczyć na konkretne złotówki i dopiero wtedy stwierdzić, czy nasz program żywienia tuczników jest opłacalny i przynosi nam zysk, czy też – niestety! – program jest nieodpowiedni i przynosi nam straty.

 

Jeśli na bieżąco kontrolujemy wszystkie wskaźniki, to dość szybko możemy dokonać niezbędnych zmian i korekt w taki sposób, aby tucz świń był opłacalny i przynosił nam dochód. W sytuacji ciągle zmieniających się cen sprzedaży świń warto poświęcić trochę czasu na kontrolę powyższych wskaźników, aby potem, po zakończeniu tuczu i sprzedaży świń, zamiast cieszyć się z zarobionych pieniędzy, szukać pomocy u kredytodawców, aby móc rozpocząć kolejne wstawienie.

 

 

 

 

 

Opr.: ACONAR

 

350x470_baner_dsm-firmenich
350x470_baner_dsm-firmenich

Slide
biopoint1200
1200x250_baner_duchman
1200x250_baner_pig_at
template (2)
1200x250_baner_topigs
1200x250_baner_miya_gold
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.