Bardzo proszę o pomoc w wyjaśnieniu mi pewnej sytuacji:

Bardzo proszę o pomoc w wyjaśnieniu mi pewnej sytuacji:

Wraz z mężem 20.10.2006 r. odziedziczyliśmy gospodarstwo rolne po moich rodzicach. Chcemy je powiększyć i unowocześnić, dlatego z niecierpliwością czekaliśmy na ciągle odwlekane uruchomienie programu „Młody Rolnik” i innych programów pomocy gospodarstwom ze środków unijnych. Na szkoleniu ARiMR dowiedzieliśmy się jednak, że na dzień dzisiejszy nie możemy uzyskać pomocy z żadnego programu. Premia dla młodego rolnika jest przeznaczona dla rolników posiadających gospodarstwo rolne nie dłużej niż 12 miesięcy. Natomiast, aby ubiegać się o pomoc z tytułu modernizacji gospodarstw, należy mieć wykształcenie rolnicze lub staż pracy. Opłacam KRUS od roku a więc do stażu mi brakuje, a uzupełnienie wykształcenia dopiero rozpocznę.

Czujemy się pokrzywdzeni, gdyż bezpośrednio po przejęciu gospodarstwa nie mogliśmy się ubiegać o premię dla młodego rolnika gdyż ARiMR wstrzymała już przyjmowanie wniosków a obecnie, gdy zacznie przyjmować to o kilka dni będziemy za długo właścicielami gospodarstwa. Automatycznie, gdy nie zostaniemy uznani za młodych rolników zamyka nam się droga ubiegania o pomoc z innych działań PROW 2007 – 13, gdyż wymagają one już w chwili ubiegania się posiadania np. zbiornika i płyty gnojowej, która jak wiemy kosztuje i nie jesteśmy w stanie jej sami sobie sfinansować.

Pytanie tylko dlaczego przez fakt, że ARiMR tak długo zwlekała z wprowadzeniem programu Młody Rolnik my czyli młodzi rolnicy (spełniający wszystkie warunki aby nimi być) mamy zostać pokrzywdzeni. Od chwili przejęcia gospodarstwa byliśmy gotowi złożyć wniosek na program Młody Rolnik, ale na początku ARiMR nie chciała go przyjąć a teraz nie przyjmie, bo minął rok….

Czy to nasza wina?

 

Małgorzata

woj. świętokrzyskie

           

Odpowiadając na Pani list, informujemy, że w świetle postanowień Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 17.10.2007 w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania pomocy finansowej w ramach działania „Ułatwienie startu młodym rolnikom”, objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007 – 2013, faktycznie utracili państwo możliwość skorzystania z tego rodzaju pomocy.

            Ubolewamy nad faktem, że środków na pomoc dla młodych ludzi, planujących rozwijać działalność rolniczą jest tak mało, a procedury jej przyznawania są tak skomplikowane. Niewątpliwie w wielu kwestiach rozwiązania stosowane przez ARiMR są bardzo kontrowersyjne i mogą budzić zastrzeżenia, czy zawsze odpowiednie osoby tę pomoc otrzymują. Niemniej jednak, obecnie pozostaje nam tylko żałować, że zbieg niesprzyjających okoliczności (pomijając wymienione wyżej) nie pozwolił Państwu skorzystać z funduszy unijnych.

            Jednak odnosząc się do drugiej części listu, informujemy, że mylicie się Państwo odnośnie braku możliwości skorzystania z innych działań w ramach PROW 2007 – 2013. To nieprawda, że aby ubiegać się o pomoc należy posiadać zbiornik na gnojówkę lub gnojowicę, czy płytę obornikową. Przeciwnie, Agencja udziela dofinansowania na budowę przedmiotowych budowli (w wysokości nawet 75% na obszarach zaliczonych do OSN, czyli zagrożonych odpływem azotu ze źródeł rolniczych do wód). Rolnicy wnioskujący o pomoc unijną muszą spełniać normy uznane za obowiązujące, natomiast pozostałe są zobowiązani wypełnić najpóźniej do momentu złożenia wniosku o płatność (oczywiście po wcześniejszym podpisaniu z Agencją odpowiedniej umowy). W Państwa przypadku istnieje np. możliwość skorzystania z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych”. Warunkiem jest m.in. posiadanie odpowiedniego wykształcenia lub stażu w rolnictwie i osiąganie żywotności ekonomicznej w gospodarstwie. W przypadku tego programu fakt bycia „młodym rolnikiem” (tzn. osobą poniżej 40 lat, prowadzącą gospodarstwo rolne lub działy specjalne produkcji rolnej) jest premiowany, dodatkowym 10% dofinansowaniem. Program będzie realizowany do 2013 roku, więc potencjalnie mają Państwo możliwość spełnienia tych wymogów i złożenia wniosku.

            Istnieje również możliwość skorzystania z pomocy w ramach programu „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”, który powinien w niedługim czasie wejść w życie. Jest on skierowany do osób, które pragną  rozszerzyć swoją działalność rolniczą o inne kierunki takie jak np. agroturystyka, drobne przetwórstwo, usługi, produkcja itp. realizowane na obszarach wiejskich.

            Mogą Państwo być również beneficjentami wielu programów „rolnośrodowiskowych”, premiujących określone uprawy lub sposoby gospodarowania gruntami.

            Zachęcamy do szczegółowego zapoznania się z możliwościami skorzystania ze środków unijnych i przeanalizowania możliwości ewentualnego z nich skorzystania. Z treści listu wynika, że funkcjonują obiegowe, mylne informacje dotyczące szczegółów dostępu do środków unijnych dla rolników, które wprowadzają wielu w błąd. Zalecamy, aby w przypadku jakichkolwiek niejasności zasięgać informacji bezpośrednio w ARiMR. Dla pełnej orientacji w tematyce zalecana jest również lektura dokumentów zamieszczonych na stronach Agencji i Ministerstwa.

Corvina: 2 tony tygodniowo na targu? To nie realne. Ale 2 tony mięsa to 40 świń. Monika: Do Corvina! Twoje pomysły nie są najlepsze, ale z Twoją matematyką to już jest tragicznie, bo 2 tony mięsa to nie 40 świń, tylko 20. Chyba, że Ty sprzedajesz warchlak

Corvina: 2 tony tygodniowo na targu? To nie realne. Ale 2 tony mięsa to 40 świń.
Monika: Do Corvina! Twoje pomysły nie są najlepsze, ale z Twoją matematyką to już jest tragicznie, bo 2 tony mięsa to nie 40 świń, tylko 20. Chyba, że Ty sprzedajesz warchlaki, a nie tuczniki do uboju.
Muchozolali: Tu jest mowa o 2 t mięsa, a nie masy wbc lub żywej. Czyli gdy masz 40 świń (4 tony żywej wagi) 4 t x 0.8 = 3.2 wbc i z tego 55% mięsa to wychodzi na 1,76 tony samego mięsa.

Porażka: Muchozol, jak zwykle błysnąłeś! Ja tak sobie myślę, że ze świni to chyba się jeszcze jakieś wyroby robi, ale może się mylę…
Grysza03: Właśnie! Ciekaw jestem, ile % z tucznika trafia do zakładu utylizacji??


To fragment dyskusji na FORUM. Kto ma w końcu rację? Ile mięsa można uzyskać z jednej 100-kilogramowej świni? A co jeszcze możemy mieć ze świni, i czy będzie to tylko mięso?

Stare porzekadło mówi, że – jak dotychczas – ze świni nie udało się wykorzystać tylko kwiku. To prawda, ze świni można wykorzystać praktycznie wszystko!

Przyjmuje się, że tucznik o masie ciała 100 kg w chwili uboju może mieć w żołądku i jelitach ok. 5 kg treści pokarmowej, czyli „pusty” korpus waży 95 kg. Po usunięciu z korpusu krwi, wnętrzności, podrobów i szczeciny (razem 20 kg) pozostaje 75-kilogramowa tusza. Zatem wydajność poubojowa wynosi ok. 75%. Im większe otłuszczenie ubijanej świni, tym większa wydajność poubojowa: 75 – 76% to wydajność poubojowa dla świń w klasie S, E i U, natomiast 77 – 78% to wydajność dla świń w klasie R, O i P. W 75-kilogramowej tuszy mamy:

·         57 kg różnego rodzaju surowców mięsnych (schab, szynka, karkówka, boczek, słonina),

·         7 kg kości,

·         3 kg skóry,

·         8 kg pozostałych elementów (głowa, stópki, chrząstki, błony itp.).

W 57 kg surowców mięsnych 42 kg to chude mięso, zawierające 40 kg czystych mięśni i 2 kg tłuszczu, a pozostałe 15 kg to tkanki tłuszczowe, zawierające 3 kg tkanek mięśniowych i 12 kg czystego tłuszczu. Oznacza to, że jeśli z 75-kilogramowej tuszy mamy 42 kg chudego mięsa, to nasz tucznik miał mięsność na poziomie 56% (42 : 75 x 100 = 56%) i mieścił się w klasie E.

Oczywiście, ze świni sprzedać możemy nie tylko chude mięso, ale także kości, słoninę oraz różne podroby (wątroba, nerki, serce itp.). Do wytworzenia niektórych wyrobów użyjemy też część krwi i niektóre wnętrzności (jelita, żołądek, pęcherz itp.). Razem ze 100-kilogramowej świni możemy mieć ogółem 65 kg elementów jadalnych, przy czym z samej tuszy 62 kg, a pozostałe 3 kg z wnętrzności. Pozostałe 35 kg elementów nie jest jadalnych (kości, skóra, organy płciowe, gruczoły, treść z przewodu pokarmowego itp.), ale tylko niewiele z nich trafia do zakładu utylizacyjnego. Prawdziwe jest bowiem powiedzenie, że ze świni tylko kwiku nie udało się jeszcze zagospodarować.

Jeśli więc ktoś będzie chciał sprzedawać tylko chude mięso, to z czterdziestu 100-kilogramowych świń sprzeda 1680 kg mięsa, ale gdyby jeszcze do tego chciał sprzedać pozostałe elementy jadalne, to z czterdziestu świń może sprzedać łącznie 2600 kg różnych elementów. Sami Państwo oceńcie, który z uczestników dyskusji na naszym Forum miał rację?

Duńczyk: Co sadzicie o wspomaganiu rui loszkom środkami nie farmaceutycznymi typu mączka rybna, tlenek cynku oraz, jak ostatnio słyszałem, również siarczanem miedzi jako dodatkiem do paszy. Jeśli macie jakieś opinie i doświadczenia, to proszę o informacje

Duńczyk: Co sadzicie o wspomaganiu rui loszkom środkami nie farmaceutycznymi typu mączka rybna, tlenek cynku oraz, jak ostatnio słyszałem, również siarczanem miedzi jako dodatkiem do paszy.
Jeśli macie jakieś opinie i doświadczenia, to proszę o informacje.

 

Mówiąc o wspomaganiu rui u loszek możemy domyślać się, że „Duńczyk” mógł mieć na myśli trzy różne sytuacje:

·         stymulowanie wystąpienia pierwszej i kolejnych rui u loszek,

·         wzmocnienie zewnętrznych objawów rui u loszek pozwalających wykryć najbardziej właściwy moment do przeprowadzenia skutecznej inseminacji, czyli określenie tzw. „odruchu tolerancji lub przyzwolenia”,

·         synchronizacja występowania rui w odpowiednim terminie u loszek.

Każda z tych sytuacji wymaga innych sposobów postępowania, a skuteczność tych sposobów zależy najczęściej od wielu czynników.

Odpowiadając na post „Duńczyka” przyjmijmy, że chodzi o stymulowanie wystąpienia rui u loszek. Skuteczna stymulacja wystąpienia rui najczęściej wzmacnia też jej zewnętrzne objawy. Natomiast synchronizacja rui u loszek to dość obszerny problem i mógłby przekraczać objętość poniższej odpowiedzi. Zostawmy go więc na inną okazję.

Wystąpienie rui u loszek jest ściśle związane z ich dojrzewaniem płciowym. Przyjmuje się, że loszki są dojrzałe płciowo w wieku ponad 190 dni (ponad 27 tygodni życia) przy masie ciała co najmniej 100 kg. Objawy pierwszej rui można często zaobserwować u znacznie młodszych loszek, ale nie należy tego traktować jako dowodu na to, że taka loszka jest dojrzała płciowo, a tym bardziej gotowa do inseminacji.

Loszki powinno się inseminować wyłącznie przy trzeciej lub następnych rujach i to tylko te, które są w wieku przynajmniej 220 dni (ponad 31 tygodni życia), mają masę ciała wyższą niż 120 kg i są odpowiednio otłuszczone (grubość warstwy tłuszczu grzbietowego powinna być powyżej 16 mm). Przyjmuje się nawet, że nowoczesne krzyżówki loszek wysokomięsnych powinny mieć masę ciała powyżej 130 kg, co daje większe prawdopodobieństwo odpowiedniej zawartości tłuszczu w masie ciała (stosunek białka do tłuszczu jak 1:1). Inseminowanie takich loszek daje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości będą z nich wysokoplenne lochy, gotowe urodzić przynajmniej kilkanaście miotów dorodnych prosiąt.

Warto pamiętać, że nowoczesne wysokomięsne krzyżówki loch z natury rzeczy nie mają zbyt dużo zgromadzonej energii w swoim organizmie, pozwalającej najpierw dobrze wyrosnąć płodom, a potem wykarmić liczny miot bez znacznego uszczerbku dla kondycji samej lochy. Nadmiernie wyczerpana locha w okresie laktacji potem z trudem wchodzi w kolejną ruję po odsadzeniu prosiąt, a dotyczy to zwłaszcza loch-pierwiastek, zachęcanych do wczesnej rui i inseminowanych przed osiągnięciem pełnej dojrzałości płciowej.

Po wielu latach różnych prób i doświadczeń stwierdzono, że najlepszym i najbardziej skutecznym sposobem stymulowania rozwoju płciowego każdej loszki jest jej codzienny 20-minutowy bezpośredni kontakt z dojrzałym w pełni knurem, przejawiającym silne libido, w połączeniu z odpowiednim wysokoenergetycznym programem żywienia loszek (koncentracja energii w paszy ma tutaj większe znaczenie aniżeli zawartość białka). Knur odgrywa w takim przypadku bardzo ważną rolę stymulującą prawidłowy, równomierny i naturalny rozwój płciowy loszki, a nie tylko rolę „szukarka”, który w trakcie krótkotrwałego kontaktu ułatwia wyszukiwanie loszek będących akurat w szczytowym momencie rui.

Niestety, wysoki koszt robocizny w przemysłowych fermach trzody chlewnej zmusił właścicieli do rezygnacji z czasochłonnego naturalnego stymulowania rozwoju płciowego loszek i zachęcił do stosowania łatwych w użyciu środków zastępczych w postaci różnego rodzaju preparatów. Ale stosowanie różnych preparatów hormonalnych, witaminowo-mineralnych lub ziołowych może nie być do końca skuteczne, jeśli loszki nie są dojrzałe płciowo (patrz wyżej) i nie są stymulowane w swoim rozwoju poprzez bezpośredni kontakt z knurem.

Podawanie loszkom takich związków chemicznych jak siarczan miedzi lub tlenek cynku raczej nie mają wpływu na wejście loszki w kolejną ruję lub wzmocnienie zewnętrznych objawów rui. Być może jakieś udane próby z podawaniem tych związków polegały na tym, że działały one na zasadzie „szoku chemicznego” i wywoływały ruję u niektórych loszek w podobny sposób, jak niekiedy działają na loszki różnego rodzaju zabiegi stresujące w postaci ich przeganiania, dłużej trwającego transportu, zmiany miejsca bytowania (inny kojec lub budynek), nagłej zmiany programu żywienia czy składu paszy itp.

Henryk: W jaki sposób ładujecie świnie na samochód załadowczy? Świnie są uparte, nie chcą wyjść z budynku chlewni na samochód. Wychodzą z kojców, idą po chodniku gnojowym i paszowym, ale nie chcą wejść na samochód (rampę). Jak to jest u was?

Henryk: W jaki sposób ładujecie świnie na samochód załadowczy? Świnie są uparte, nie chcą wyjść z budynku chlewni na samochód. Wychodzą z kojców, idą po chodniku gnojowym i paszowym, ale nie chcą wejść na samochód (rampę). Jak to jest u was?

 

Załadunek świń do samochodu jest jedną z trudniejszych czynności na każdej fermie. Świnie, najczęściej silnie wystraszone niespodziewaną i zupełnie niezrozumiałą dla nich zmianą, wyraźnie boją się i nie chcą wyjść z pomieszczenia, które dobrze znają i w którym czują się bezpiecznie. Nie można dziwić się takiemu zachowaniu się świń, bo niechęć najpierw do wyjścia z chlewni, a potem opór przeciwko wejściu na samochód jest ich naturalną reakcją obronną. Jak można poradzić sobie w takiej sytuacji?

Przede wszystkim nie należy się spieszyć i na siłę popędzać wychodzących świń. Załadunek świń wymaga czasu i spokoju. Nadmierny pośpiech i nerwowość obsługi, a czasami nawet niepotrzebna agresja, zamiast polepszać, zdecydowanie pogarszają sytuację. Świnie boją się jeszcze bardziej!

Doświadczeni rolnicy starają się ładować świnie wcześnie rano, najlepiej jeszcze przed ich karmieniem. Wyłożenie paszy na drodze, którą muszą przejść świnie, jest wtedy świetną zachętą dla zgłodniałych zwierząt do wyjścia z chlewni i wejścia na samochód. Oczywiście, nie należy głodzić świń w dniu odstawy, jeśli wiemy, że załadunek nastąpi np. dopiero w południe, a nie wcześnie rano. Zgłodniałe świnie mogą być wtedy jeszcze bardziej podenerwowane i będą z większą niechęcią reagować na próby wyprowadzenia ich z chlewni.

Załadunek świń na samochód będzie łatwiejszy, jeśli wykorzystamy rampę. Nie musi to być rampa specjalnie wybudowana na stałe (np. murowana), chociaż na dużych fermach warto pomyśleć o takiej inwestycji. Z powodzeniem można korzystać z prostej rampy przenośnej, wykonanej ze stali lub nawet drewnianej. Rampa może być pozioma z bocznymi ścianami.

Mając taką rampę wykorzystujemy naturalne podwyższenia terenu na fermie lub skośny chodnik specjalnie wybudowany w chlewni. Rampa może być też skośna. Podłoga rampy, po której świnie wchodzą na samochód nie może być zbyt stroma ani śliska. Warto też rozścielić trochę słomy lub siana przed rampą i na samej rampie, co stwarza bardziej naturalne warunki dla świń i zachęca świnie do spokojnego marszu.

Bardzo dobry efekt dają rampy w postaci wąskiego chodnika na szerokość pojedynczej świni z bocznymi ścianami o wysokości co najmniej 1 m; ściany nie tylko zabezpieczają świnie przed upadkiem z rampy, ale także uniemożliwiają świniom obracanie się i zawracanie w czasie wchodzenia. Jeśli ściany na rampie są z blachy lub sklejki i tworzą swego rodzaju wąski tunel, to świnie przechodzą wtedy znacznie spokojniej.

Walter Jeffries, farmer mieszkający w West Topsham (stan Vermont, USA) przy wyprowadzania świń z chlewni i załadunku na samochód przeprowadza je przez specjalnie zbudowany ganek z bocznymi ścianami (fot. 2). Walter twierdzi, że warto poświęcić trochę czasu i, przy odrobinie wyobraźni, zapewnić świniom podczas załadunku w miarę komfortowe warunki. „Wtedy wszyscy się mniej denerwujemy” – dodaje. „Nie tylko my, ludzie, ale także same świnie”.

http://www.trzoda-chlewna.com.pl/artykuly/img/porady/foto2.png

Fot. 2. Wąski ganek z drewnianymi ścianami do przeprowadzania świń w drodze do załadunku na samochód postawiony przez Waltera Jeffries’a w jego gospodarstwie (za: www.SugarMtnFarm.com)

 

 

Witam! Mam kilkadziesiąt loch i coraz mniej rąk do pracy.

Witam! Mam kilkadziesiąt loch i coraz mniej rąk do pracy.

W związku z tym zastanawiam się nad zmianą systemu chowu. Chciałbym utrzymywać lochy na pastwisku, ale nigdzie nie mogę znaleźć materiałów dotyczących tego systemu. Proszę o pomoc. Materiałów na ten temat jest u nas niewiele, chyba dlatego, że system, nazywany z angielskiego „outdoor” po prostu się nie przyjął. Propagowaliśmy go na naszych łamach w latach 90., publikując w tym okresie kilka artykułów. Z doświadczeń angielskich wynika, że z pozoru tańsza produkcja w praktyce wcale taką być nie musi. Należy liczyć się z większym do 50% zużyciem paszy przez lochy, większą liczbą upadków wśród prosiąt a także czasami niższą skutecznością krycia w porównaniu do tradycyjnego utrzymania. Biorąc pod uwagę łagodne zimy, które mieliśmy w naszym kraju w ostatnich latach, być może jednak rezultaty takiego chowu przyniosłyby oczekiwane efekty, tzn. co najmniej 20 prosiąt od lochy w roku. W Anglii na początku lat 90. w systemie tym uzyskiwano 22 prosięta odsadzone od lochy/rok. Według angielskich zaleceń na lochę karmiącą należy przeznaczyć ok. 400 m² i mogą one być utrzymywane w jednym okólniku po kilka sztuk, ale każda z nich z dostępem do własnej budki. Na lochę prośną oraz tuż po odsadzeniu przypadać powinna podobna powierzchnia, z tym, że w grupie może być ich dwukrotnie więcej. Loszkom remontowym wystarczyć powinno 300 m²/szt. Do chowu „outdoor” nie nadają się wszystkie rasy czy linie świń. Lochy powinny cechować się wysoką odpornością oraz instynktem pozwalającym na oproszenia bez pomocy obsługi. Równie ważny jest wybór terenu. Powinien on być płaski lub lekko pofałdowany, położony na glebach piaszczystych o dużej przepuszczalności. Stanowiska powinny być przenoszone na inne miejsce co roku, najwyżej co dwa lata i należy to robić pod koniec lata, aby zwolnione pole można było wykorzystać pod zasiewy ozime. Kwatery grodzi się pastuchem elektrycznym. Budki stanowiące ochronę dla zwierząt wykonywane są z różnych materiałów, najczęściej z drewna, blachy, ale także z tworzyw sztucznych. Ściany mogą być wykonane z dwóch warstw izolowanych np. wełną mineralną. W budce grupowej dla loch należy przeznaczyć ok. 1,5 m²/szt. Standardowe budki dla lochy karmiącej jednego z brytyjskich producentów tego rodzaju sprzętu mają rozmiary u podstawy 2,54 x 1,65 m lub 1,9 x 2,3 m oraz wysokość 1,15 lub 1 m i zaopatrzone są w niewysokie ogrodzenie ustawiane przed wejściem, zabezpieczające przed wychodzeniem prosiąt. W żywieniu wykorzystywane są pasze granulowane, często w formie dużych peletów, co ogranicza straty. W okresie zimowym świniom podaje się buraki pastewne lub inne okopowe soczyste.