bigdutchmann

Mieczysław pyta: Czy warto opierać swoją produkcję świń na wskaźnikach?

 

Mieczysław pyta: Czy warto opierać swoją produkcję świń na wskaźnikach?

 

 

 

Każda produkcja powinna opierać się na dokładnej rejestracji i analizie różnych wskaźników produkcyjnych. Zasada ta dotyczy także produkcji trzody chlewnej.

 

Najważniejszym wskaźnikiem była, jest i będzie opłacalność produkcji, czyli taka sytuacja, kiedy przychód uzyskany ze sprzedaży prosiąt, warchlaków, loszek lub tuczników pokryje koszty wytworzenia sprzedanych zwierząt. Najłatwiej byłoby obliczyć opłacalność dla jakiegoś wybranego cyklu produkcji trzody chlewnej, gdyby udało się go zamknąć czasowo od momentu rozpoczęcia produkcji aż do sprzedania gotowych zwierząt.

 

Niestety, w chowie trzody chlewnej, podobnie jak w wielu innych rodzajach produkcji rolnej (produkcja mleka, zbóż, spirytusu itp.), ale nie tylko (np. działalność deweloperska) trudno jest jednoznacznie wyodrębnić pod względem opłacalności poszczególne cykle produkcyjne i zamknąć je w ramach czasowych wymaganych przez księgowość. Zwłaszcza wtedy, gdy cykl produkcyjny trwa dłużej aniżeli finansowy okres sprawozdawczy (miesiąc, kwartał, rok). Najłatwiej jest oszacować opłacalność w przypadku tuczu nakładczego, gdzie da się wyodrębnić przychód i koszty dla każdego rzutu oddzielnie.

 

Dlatego w rachunkowości dla produkcji trzody chlewnej wykorzystuje się metodę ewidencji kosztów „produkcji w toku” dla wybranego okresu rozrachunkowego (koniec miesiąca, kwartału lub roku) na odpowiednich kontach. Jeśli rozliczanie produkcji w toku jest umiejętnie prowadzone, to producent może śledzić zarówno zmieniające się koszty, jak i przychody, i na bieżąco je analizować oraz podejmować odpowiedzialne decyzje co do dalszej kontynuacji (zwiększenia, spowolnienia czy wstrzymania) produkcji.

 

Ale produkcja świń to nie tylko bezduszne zapisywanie kolejnych cyferek na kontach. To przede wszystkim wysoce emocjonalne zajęcie, zwłaszcza że cała ta gra opiera się na zarabianiu i wydawaniu pieniędzy. Pierwotnym impulsem do zarabiania pieniędzy jest chciwość, jedna z najsilniejszych emocji determinującej ludzką psychikę, która w skrajnych przypadkach prowadzi do najmniej oczekiwanych zachowań. Wprawdzie wstydzimy się być chciwymi, ale gdzieś w głębi serca każdy z nas, także producent świń, chce zarobić jak najwięcej.

 

Jeśli więc mamy na biurku suche zapisy księgowe, które wskazują, że zamiast zarabiać, ponosimy straty, niemalże automatycznie zaczynamy zastanawiać się, dlaczego tak się dzieje. Najczęściej pierwszym winnym jest punkt skupu tuczników czy klient kupujący od nas warchlaki lub loszki, bo z jakichś powodów nie chce zapłacić nam tyle pieniędzy, aby nasza produkcja była bardziej opłacalna lub przynajmniej nie przynosiła strat. Oczywiście staramy się zrozumieć zawikłaną sytuację na rynku (nadprodukcja, spadek koniunktury, inflacja itp.), ale w końcu musimy zarabiać, by móc dalej produkować. Tyle po stronie przychodów, na wielkość których mamy tylko ograniczony wpływ.

 

Pozostaje natomiast drugi element rachunku opłacalności, czyli koszty produkcji (przychód – koszty = dochód). Tutaj nasz wpływ jest znacznie większy i w ogromnej mierze w zależności od naszej wiedzy i doświadczenia możemy te koszty kształtować. Warto przy tym cały czas mieć w pamięci starą i nieśmiertelną zasadę opłacalności, która mówi: „pamiętaj rozchodzie żyć z przychodem w zgodzie”. I jeśli w pewnym momencie za mało zarabiamy, to znaczy, że albo za swoje produkty ktoś nam za mało płaci, albo z jakichś powodów wydajemy więcej niż wynosi nasz przychód.

 

Aby móc właściwie kształtować koszty, musimy posługiwać się całym szeregiem wskaźników produkcyjnych, które pozwalają nam na analityczne przyglądanie się efektywności prowadzonej przez nas produkcji. Do dyspozycji mamy bardzo wiele wskaźników, szeroko opisywanych w różnych książkach i publikacjach. Warto wybrać kilka z nich i skrupulatnie je najpierw zapisywać, a potem analizować. Z własnej praktyki polecam staranne wybranie kilku, najwyżej kilkunastu wskaźników, które pozwolą nam na ocenę naszej produkcji.

 

Dlaczego kilku? Bo każdy z tych wskaźników uwzględnia zwykle kilka/kilkanaście różnych czynników, które wpływają na jego wielkość, i nie ma potrzeby kontrolowania i zapisywania wszystkiego. Często warto przedyskutować problem wybrania tych kilku wskaźników z doświadczonym lekarzem weterynarii, specjalistą z firmy, która zaopatruje nas w pasze lub w loszki do remontu, a także może z kimś, kto dba o nasz sprzęt i środowisko (wentylacja, ogrzewanie). Warto też samemu poświęcić trochę czasu na przeczytanie czyichś rad, co dany wskaźnik oznacza i od czego tak właściwie zależy jego wielkość. Coś według ostatnio coraz bardziej popularnego powiedzenia: „Wyłącz telewizor i zacznij myśleć…”

 

 

 

Opr.: ACONAR

 

 

 

Paweł pyta: Czy wielkość cząstek rozdrobnionego zboża i śrut poekstrakcyjnych w paszach dla świń może mieć wpływ na ich status zdrowotny oraz stopień wykorzystania skarmianych pasz?

Paweł pyta: Czy wielkość cząstek rozdrobnionego zboża i śrut poekstrakcyjnych w paszach dla świń może mieć wpływ na ich status zdrowotny oraz stopień wykorzystania skarmianych pasz?

 

          Z pewnością w sytuacji trwającego od dłuższego czasu braku opłacalności produkcji trzody chlewnej każda możliwość poprawy efektywności produkcji musi budzić zrozumiałe zainteresowanie. Od dawna wiadomo, że największy udział w kosztach produkcji świń ma pasza, stąd jeśli tylko staje się możliwe jej lepsze wykorzystanie, to powinno to znaleźć zastosowanie w praktyce.

 

W ostatnim czasie producenci świń ponownie zwrócili uwagę na wpływ wielkości cząstek rozdrobnionego ziarna zbóż i śrut poekstrakcyjnych w paszach na wskaźnik wykorzystania tych pasz. Przeprowadzone obserwacje i doświadczenia wskazują, że odpowiednia wielkość cząstek rozdrobnionych zbóż i śrut poekstrakcyjnych w paszach pomaga zoptymalizować ich wykorzystanie; zoptymalizować, czyli znaleźć najlepszą zależność między nakładami na rozdrobnienie zbóż a wskaźnikiem wykorzystania ich przez świnie. Większe rozdrobnienie spowalnia proces rozdrabniania (mniejsza wydajność linii rozdrabniania) i wymaga większych nakładów energetycznych, stąd wydaje się, że wytwórnie pasz powinny stara

 

się rozdrabniać zboża i śruty poekstrakcyjne do większych cząstek. Ale czy z punktu widzenia wartości pokarmowej (dostępność i strawność składników pokarmowych) takie postępowanie jest optymalne? Niemniej ważnym elementem prowadzonych obserwacji jest bardziej wnikliwe przyjrzenie się procentowemu udziałowi poszczególnych frakcji cząstek w zależności od rodzaju urządzeń użytych do rozdrabniania (śrutowniki bijakowe lub walcowe) oraz sposobu ich roboczego ustawienia.

 

Jednym z ważniejszych impulsów do podjęcia odpowiednich badań był też fakt, że udział i dostępność (strawność) ważnych składników pokarmowych w cząstkach rozdrobnionych zbóż i śrut poekstrakcyjnych może różni

 

się w zależności od wielkości tych cząstek. Przeprowadzone doświadczenia wskazują, że wartość pokarmowa pasz dla świń (warchlaki o średniej m.c. 22 kg w 12-tygodniowym okresie skarmiania) z udziałem zbóż i poekstrakcyjnej śruty sojowej nie różniła się statystycznie istotnie przy rozdrobnieniu cząstek w zakresie od 600 do 900 µm, ale warto zauważyć, że skarmianie paszy zarówno sypkiej, jak i zgranulowanej z udziałem zbóż i sojowej śruty poekstrakcyjnej bardziej rozdrobnionych (cząstki poniżej 750 µm) pozwoliło poprawić wykorzystanie spożytej paszy o ponad 5% w przeliczeniu na tempo wzrostu (FCR) oraz zwiększyć masę ciała świń o ponad 3%. Niestety, tego pozytywnego efektu nie zaobserwowano przy karmieniu tuczników o wyższej masie ciała (pow. 50-60 kg) paszami z różnie rozdrobnionymi zbożami i śrutami.

 

Przedstawione wyniki badań mogą być dodatkowym interesującym argumentem dla producentów granulowanych pasz dla świń o niższej masie ciała (warchlaki), gdyż w tym przypadku bardziej rozdrobnione zboża i śruty poekstrakcyjne mogą nie tylko poprawiać jakość granulek, ale także zwiększać ich wartość pokarmową.

 

Skarmianie granulowanych pasz pozytywnie wpływa na ilość zjadanej paszy w porównaniu do spożycia paszy w postaci sypkiej (miałkiej), a także obniża koszt transportu. Dzięki granulowaniu możliwe jest też większe wykorzystanie w produkcji pasz dla świń produktów ubocznych (tańszych) bogatych we frakcje włókniste (otręby, łuski sojowe, DDGS czy suszona pulpa buraczana), co przy większej koncentracji energii i składników pokarmowych w zgranulowanej paszy pozwala świniom na optymalne pokrycie ich zapotrzebowania na składniki pokarmowe, pomimo nieco większego spożycia paszy. Granulowanie paszy zmniejsza też jej pylenie oraz wielkość strat (rozsypywanie, niewyjady).

 

Wyniki badań wskazują, że wielkość rozdrobnienia może też pozytywnie wpływać na zdrowie świń poprzez właściwe kształtowanie mikrobioty jelitowej w kierunku prozdrowotnym, szczególnie w sytuacji coraz mniejszego profilaktycznego zastosowania antybiotyków jako stymulatorów wzrostu. Skarmianie pasz z udziałem grubiej rozdrobnionych zbóż i śrut poekstrakcyjnych wpływa stymulująco na większe namnażanie się mikroflory bakteryjnej jelita grubego, która odpowiedzialna jest za wytwarzanie średniołańcuchowych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza kwasów propionowego i masłowego. Obecność tych kwasów przeciwdziała namnażaniu się oraz wzrostowi wirulencji (zjadliwości) szczególnie groźnych szczepów bakterii z rodzaju Salmonella i Escherichia coli w jelicie grubym świń.

 

Ponieważ mocno rozdrobnione cząstki paszy mogą również sprzyjać powstawaniu owrzodzeń przewodu pokarmowego u świń, warto zoptymalizować wielkość cząstek rozdrobnionych zbóż i poekstrakcyjnych pamiętając z jednej strony o prozdrowotnym wpływie grubo rozdrobnionych zbóż i poekstrakcyjnych śrut, a z drugiej strony o lepszym wykorzystaniu składników pokarmowych drobno rozdrobnionych zbóż i poekstrakcyjnych śrut.

 

Opr.: ACONAR

 

Paweł pyta: O czym należy wiedzieć chcąc ponownie zasiedlić chlewnię po likwidacji stada świń zakażonych wirusem ASF?

 

Paweł pyta: O czym należy wiedzieć chcąc ponownie zasiedlić chlewnię po likwidacji stada świń zakażonych wirusem ASF?

 

 

 

Warunki, jakie należy spełnić przy ponownym zasiedlaniu chlewni (fermy) po likwidacji świń zakażonych wirusem ASF są zawarte w Rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 6 maja 2015 r. (Dz.U. z dn. 2 czerwca 2015 r., poz. 754), a dokładniej w § 14 tego Rozporządzenia. Wśród zawartych tam wymagań najważniejsze wydają się te, które:

 

  • oddają Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii nadzór nad wstawieniem nowych świń,

  • wymagają zachowania co najmniej 40-dniowej przerwy, liczonej od dnia zakończenia czyszczenia, mycia, dezynfekcji i dezynsekcji pomieszczeń, na wprowadzenie niewielkiej (testowej) liczby nowych świń,

  • wymagają przeprowadzenia przez PWL po 45 dniach od dnia wstawienia świń testowych badania wszystkich tych świń na obecność przeciwciał wirusa ASF, a w przypadku negatywnego wyniku wydanie przez PWL zezwolenia na wprowadzenie pełnej obsady, i potem ponownego badania po 60 dniach od pełnego zasiedlenia (razem 21 tygodni od zakończenia czyszczenia, mycia i dezynfekcji oraz 15 tygodni od wprowadzenia pierwszych świń testowych).

 

Niestety, pomimo wprowadzenia wielu przepisów i rozporządzeń, zaangażowania się służb weterynaryjnych i sanitarnych oraz środowiska naukowego nadal nie możemy uwolnić się od tego niebezpiecznego wirusa. Jednocześnie w okresie ostatnich 8 lat opublikowano na temat zapobiegania i zwalczania ASF setki artykułów i odbyto dziesiątki konferencji, spotkań i szkoleń. Pomimo to wirus ASF ciągle wygrywa!

 

Ponieważ ryzyko zakażenia świń wirusem ASF jest w Polsce ciągle wysokie i nadal aktualne, GLW opublikował 6 maja 2021 r. w oparciu o Rozporządzenie Wykonawcze Komisji (UE) 2021/605 z 7 kwietnia 2021 r. warunki, których spełnienie pozwala na przemieszczanie świń, materiału biologicznego oraz świeżego mięsa i produktów mięsnych pochodzących od świń pochodzących z gospodarstw/ferm znajdujących się w strefach I, II i III. Zgodnie z wytycznymi GLW z 6 maja 2021 r. budynki, w których przebywają świnie, pasza i ściółka, powinny być ogrodzone płotem, a w budynkach musi być wyznaczone miejsce do obowiązkowej wymiany odzieży i obuwia oraz mycia i dezynfekcji rąk przed wejściem do pomieszczeń inwentarskich. Obostrzeniom podlegają również osoby, które muszą wejść na ogrodzony teren i do pomieszczeń ze świniami. Do 31 października 2021 r. każde gospodarstwo/ferma musi posiadać „Plan bezpieczeństwa biologicznego” zatwierdzony przez PWL.

 

Na marginesie tych postanowień chciałbym podkreślić dwie sprawy, odgrywające bardzo ważną rolę przy ponownym zasiedlaniu gospodarstwa/fermy nowymi świniami:

 

  • jedna to zabezpieczenie gospodarstwa/fermy przed ponownym zawleczeniem wirusa ASF poprzez wysoce restrykcyjny program bioasekuracji,

  • druga to wprowadzenie niewielkiej liczby świń testowych przed pełnym zasiedleniem budynków.

 

Potrzeba wysoce restrykcyjnej bioasekuracji wynika z tego, że wirus ASF rozprzestrzenia się przede wszystkim poprzez bezpośredni kontakt, a głównym wektorem zakażenia jest człowiek, który roznosi wirusa ASF po terenie, czasem nawet na odległość kilkuset kilometrów. Stąd chcąc uchronić się przed zawleczeniem wirusa ASF do budynku (chlewni), w którym znajdują się świnie, i uniknąć ich zakażenia należy w pierwszym rzędzie zdecydowanie ograniczyć (najlepiej zakazać!) wchodzenie przypadkowych osób na ogrodzony teren, na którym znajduje się chlewnia.

 

Bioasekuracja jest wymagana praktycznie od wielu lat. Dlaczego więc nie działa? Jednym z najważniejszych powodów takiej sytuacji – wydaje mi się – nie są błędy w stosowaniu środków przeciwdziałających, ale niezbyt dokładne ich stosowanie, wynikające często z braku uświadomienia sobie potencjalnego ryzyka i lekceważenia zalecanych obostrzeń. Być może ten brak świadomości wynika z powszechnej niechęci do pozyskiwania wiedzy, cierpliwego obserwowania i wyciągania wniosków, uczenia się zamiast tylko ślepego naśladowania. Wolimy pogadać aniżeli poczytać…

 

W drugiej sprawie warto pamiętać, że nawet najstaranniej przeprowadzone czyszczenie, mycie i dezynfekcja nie zabezpieczają w 100% pomieszczeń przed ponownym zakażeniem się świń wirusem ASF. Wirus może być też zawleczony wraz z nowymi zwierzętami i to pomimo negatywnego wyniku wcześniej przeprowadzonych badań.

 

Specjaliści zalecają więc wprowadzenie najpierw 20-30% nowych świń w stosunku do planowanej pełnej obsady, które powinny mieć możliwość praktycznie swobodnego przemieszczania się wewnątrz całego budynku. Po 45 dniach, jeśli nie wystąpią żadne objawy zakażenia świń wirusem ASF, PLW pobiera próby do badania na obecność przeciwciał wirusa ASF. Jeśli wynik badań jest negatywny, PLW wydaje zgodę na pełne zasiedlenie świniami gospodarstwa/fermy.

 

Nadal jednak przez kolejnych 60 dni obowiązuje zakaz opuszczania przez świnie gospodarstwa/fermy, kiedy to PLW jeszcze raz pobiera próby do przeprowadzenia badań na obecność przeciwciał wirusa ASF. Dopiero negatywny wynik tego drugiego badania przywraca gospodarstwu/fermie możliwość sprzedaży świń.

 

 

 

Opr.: ACONAR

 

Marzena pyta: Czy władze UE są gotowe wesprzeć producentów trzody chlewnej wobec narastających trudności?

Marzena pyta: Czy władze UE są gotowe wesprzeć producentów trzody chlewnej wobec narastających trudności?

 

UE jest drugim co do wielkości producentem wieprzowiny na świecie (ok. 22-23 mln ton/rocznie) i największym eksporterem. Przy średnim spożyciu 32,5 kg/mieszkańca producenci wieprzowiny w UE zmuszeni byli wyeksportować w 2021 r. ok. 5,75 mln ton, czyli 25-26% produkcji. Oznacza to, że w UE jest znacząca nadprodukcja wieprzowiny i dla stabilizacji wewnątrzunijnego rynku niezbędny jest eksport. Z powodu nadprodukcji unijni producenci świń są w nieustannym „żelaznym uścisku”, który z powodzeniem wykorzystują producenci mięsa wieprzowego! Przed zakładami mięsnymi stoi bowiem cały czas kolejka samochodów z żywcem…

Jednocześnie warto przypomnieć, że chociaż produkcja świń podlega w UE zasadom wspólnej organizacji rynku (Rozporządzenie UE nr 1308/2013. Wspólna organizacja rynków produktów rolnych), to nigdy nie była wspomagana dopłatami związanymi z wielkością produkcji czy ograniczana kwotami produkcyjnymi, a jedynie w sytuacjach kryzysowych zakłady mięsne (nie producenci świń) są wspierane dopłatami do prywatnego przechowywania w celu możliwie jak najszybszego przywrócenia stabilizacji cen na wewnątrzunijnym rynku wieprzowiny.

Eksport wieprzowiny ma zatem kluczowe znaczenie dla producentów trzody chlewnej w UE. I chociaż eksport wieprzowiny miesięcznie z UE po raz pierwszy gwałtownie spadł w kwietniu 2021 r. aż o 13,5% (z 627,28 tys. ton do 542,73 tys. ton, Wykres 1), to jeszcze w czerwcu 2021 r. był na podobnym poziomie jak w 2020 r. (461,32 tys. ton w 2020 r. vs 455,03 tys. ton w 2021 r). Niestety, kolejne miesiące to już tylko dalszy spadek do wręcz tragicznego poziomu w grudniu 2021 r. Eksport wieprzowiny wyniósł wtedy 374,7 tys. ton i był o 252,6 tys. mniejszy (spadek o 40,3%) w porównaniu do najlepszego miesiąca w 2021 r. (marzec, 627,28 tys. ton) i prawie o 32% mniejszy w porównaniu do eksportu w grudniu 2020 r. (548,47 tys. ton).

W pierwszych miesiącach 2022 r. sytuacja ta nie uległa poprawie. Kraje UE zaczęły „dusić się” z nadmiaru produkowanej wieprzowiny. Powstał poważny problem z utrzymaniem produkcji trzody chlewnej na dotychczasowym poziomie. Kłopoty z eksportem wieprzowiny najbardziej dotknęły hiszpańskich producentów trzody chlewnej, ale rykoszetem także producentów w pozostałych krajach. W coraz większym stopniu eksport wewnątrzunijny zaczął zastępować eksport poza UE.

Popularne przysłowie mówi, że nieszczęścia czasami idą w parze. Ogromna produkcja świń w Hiszpanii jest w dużej mierze uzależniona od importu zbóż i białkowych surowców paszowych. Wybuch wojny na Ukrainie wstrzymał eksport zbóż z czarnomorskich portów, który w dużej mierze zaopatrywał także Hiszpanię. Producenci świń w tym kraju stanęli wobec widma realnego braku pasz. I to w krótkim czasie! Zwrócili się więc z pilną prośbą do KE o zezwolenie na import kukurydzy z Argentyny, chociaż import z tego kraju jest w UE zakazany z powodu uprawy tam odmian GMO.

Skumulowanie problemów, jakie pojawiły się przed produkcją wieprzowiny w UE (nadmiar mięsa i trudności z jego eksportem, wysokie ceny zbóż i brak możliwości ich importu, wzrost kosztów produkcji i ryzyko utraty opłacalności) spowodowały, że przedstawiciele Copa-Cogeca wystąpili do Komisji Europejskiej o pilne podjęcie działań zapobiegających tym problemom. W odpowiedzi KE powołała na początku marca br. Europejską Grupę Refleksyjną ds. Wieprzowiny, która dokona przeglądu powstałych trudności i wspólnie z Departamentem Rolnictwa KE oraz ekspertami z Komitetu ds. Wspólnej Organizacji Rolnictwa będzie próbowała znaleźć najlepsze rozwiązania.

Spotkanie inauguracyjne odbyło się 10 marca i było poświęcone zależności europejskiej produkcji wieprzowiny od importu surowców paszowych. Kolejne comiesięczne spotkania będą dotyczyły wzmocnienia odporności społeczno-gospodarczej producentów trzody chlewnej oraz wyzwań środowiskowych, klimatycznych, zdrowia i dobrostanu zwierząt. Można więc powiedzieć, że obradujące władze UE starają się aktywnie włączyć w pomoc dla producentów trzody chlewnej. Oczywiście, w miarę swoich możliwości…

 

Opr.: ACONAR

Marcin pyta: Pogłowie trzody chlewnej w Polsce w latach 2000-2005 wynosiło 17-18 mln szt., w 2010 r. spadło o ponad 16% i wynosiło 15 mln szt. W okresie kolejnych dziesięciu lat spadek był jeszcze większy (o ponad 33%) i na koniec 2021 r. pogłowie wyniosł

 

 

 

Marcin pyta: Pogłowie trzody chlewnej w Polsce w latach 2000-2005 wynosiło 17-18 mln szt., w 2010 r. spadło o ponad 16% i wynosiło 15 mln szt. W okresie kolejnych dziesięciu lat spadek był jeszcze większy (o ponad 33%) i na koniec 2021 r. pogłowie wyniosło 10 mln szt. W ciągu dwudziestu lat spadło o 45%! Jednocześnie Polska z eksportera wieprzowiny stała się ważnym importerem. Ponieważ nadal zmniejsza się liczba gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną, to czy można pokusić się o prognozę, że w perspektywie najbliższych kilkunastu lat będziemy świadkami dalszego spadku pogłowia trzody chlewnej w Polsce? A może wyznacznikiem, do którego zmierza produkcja świń (w rozumieniu pogłowia) w Polsce jest wielkość importu warchlaków i krajowa produkcja warchlaków przeznaczonych do tuczu kontraktowego?

 

 

 

Niestety, wysokie ceny zakupu zbóż (i pasz) oraz utrzymujące się niskie ceny skupu trzody chlewnej powodują, że produkcja świń w Polsce ciągle nie może odzyskać opłacalności. Coraz więcej rolników rezygnuje z dalszej produkcji trzody chlewnej. Spadek produkcji jest z powodzeniem rekompensowany przez wzrost importu, o tyle łatwiejszy, że na europejskim rynku od pewnego czasu notuje się dokuczliwą nadprodukcję wieprzowiny.

 

Po uruchomieniu rządowego wsparcia dla produkcji trzody chlewnej w Chinach produkcja świń w tym kraju wzrosła o tyle, że trzeba było uruchomić rządowy program skupu mięsa, aby zapobiec dalszemu spadkowi cen skupu świń. Sytuacja ta spowodowała automatycznie znaczące ograniczenie importu wieprzowiny przez Chiny, co z kolei zmniejszyło eksport wieprzowiny z Brazylii, Hiszpanii i USA, trzech największych eksporterów tego mięsa do Chin. Amerykańscy eksporterzy zwiększyli sprzedaż do krajów Ameryki Środkowej, Hiszpanie starają się zwiększyć sprzedaż na rynku wewnętrznym UE, natomiast Brazylia coraz skuteczniej walczy na światowych rynkach. Tania wieprzowina z Hiszpanii powoduje brak opłacalności produkcji świń nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach UE.

 

Producenci trzody chlewnej w Polsce zwrócili się do MRiRW o wsparcie i chociaż podejmowane są środki zaradcze, to wydaje się, że zapaść w produkcji świń może być nie tylko dotkliwa, ale i dłużej trwająca. Na początku lutego br. Komisja Rolnictwa Parlamentu Europejskiego zwróciła się w imieniu 13 państw (w tym także Polski) do Janusza Wojciechowskiego, komisarza ds. rolnictwa w KE, z pilnym wnioskiem o natychmiastowe podjęcie inicjatyw mających na celu złagodzenie negatywnej sytuacji, z jaką mamy do czynienia w europejskiej produkcji trzody chlewnej. Niestety, przedstawiciele państw – głównych producentów wieprzowiny w UE (Hiszpania, Niemcy, Dania, Holandia, Włochy, Szwecja i Finlandia) nie poparli tego wniosku, co dla komisarza ds. rolnictwa stanowiło wyraźny sygnał, że europejska produkcja świń na razie nie wymaga wsparcia. Swoją decyzję komisarz dodatkowo wsparł informacją, że jeśli trzeba byłoby uruchomić finansowe środki pomocowe, to mogłyby to być wyłącznie środki przeznaczone na dotychczasowe wspieranie rolnictwa, czyli – najogólniej mówiąc – środki przeznaczone na dopłaty.

 

Ale okazuje się, że jeśli problem braku opłacalności zaczyna zagrażać także tym najważniejszym producentom trzody chlewnej w UE, to jednak komisarz ds. rolnictwa zdecydował się na podjęcie działań. Niestety, raczej pozorowanych aniżeli konkretnych. Zgodnie bowiem ze starym urzędniczym zwyczajem zaproponował pod koniec lutego utworzenie Grupy Wysokiego Szczebla, której zadaniem będzie znalezienie rozwiązania obecnego europejskiego kryzysu w produkcji trzody chlewnej w perspektywie średnio- i długoterminowej. Inicjatywa zresztą wypłynęła nie tylko od komisarza, ale znalazła silne poparcie ministrów rolnictwa państw UE.

 

Producenci trzody chlewnej obawiają się, że w obliczu bardzo poważnego kryzysu energetycznego, nakładającego się na skutki wysokiej inflacji, wzrostu kosztów produkcji i nadprodukcji wieprzowiny, wymiana poglądów przez przedstawicieli ministerstw rolnictwa podczas kolejnych spotkań nie przyniesie oczekiwanego rozwiązania problemu braku opłacalności produkcji świń. Życie bowiem koryguje nawet najbardziej uczone programy.

 

W Polsce przed ponad dziesięcioma laty też powstał ambitny program „Strategia odbudowy i rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce do 2030 r.”, po którym jedynie został ślad na półkach w ministerialnych szafach. Jesteśmy w połowie zaplanowanego w „Strategii…” dwudziestolecia odbudowy i raczej skala problemów – zamiast zmaleć – wzrosła. Nie tylko nie udało się w Polsce odbudować pogłowia trzody chlewnej, ale z trudem można mówić o rozwoju produkcji. Niemniej nadal pojawiają się różne propozycje, m.in. postulujące rozwój produkcji prosiąt i warchlaków poprzez wsparcie MRiRW dla właścicieli stad loch.

 

Skrajni pesymiści zastanawiają się, czy w Polsce będzie nadal produkowana trzoda chlewna? Z pewnością będzie produkowana! Może nie w takiej skali, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Optymiści twierdzą, że pomimo wszystkich problemów w Polsce można produkować świnie i podejmują decyzje o zwiększeniu swojej produkcji. Może już teraz w nieco innym układzie, ale jednak…

 

 

 

Opr.: ACONAR

 

Reklama
Reklama2