bigdutchmann

Przyczyny i konsekwencje zatruć w chlewni 8/2013

dr n. wet. Piotr Kołodziejczyk

Gniezno

 

 

Przyczyny i konsekwencje zatruć w chlewni

 

 

Objawy i skutki zatruć świń zazwyczaj pojawiają się nagle i dotyczą dużej grupy zwierząt, a niespecyficzne objawy utrudniają lekarzom weterynarii postawienie diagnozy – zatrucie. Jest bardzo niewiele polskich, specjalistycznych opracowań na ten temat. Dlatego warto, aby również producenci trzody chlewnej zapoznali się z tymi, które mają największe prawdopodobieństwo wystąpienia w chlewni.

 

Ostrożnie z solą

 

Zatrucia chlorkiem sodu (NaCl) są stosunkowo częste w produkcji trzody chlewnej, głównie ze względu na sposób żywienia. Spożycie przez œwinie dużej ilości soli z paszą lub wodą może być przyczyną niekiedy nawet masowych zatruć. Pierwsze objawy występują zazwyczaj już po kilku do kilkunastu godzin po spożyciu nadmiaru soli. Zwierzęta wykazują silne pragnienie, wymioty i œślinotok. Charakterystyczne są przyspieszone oddechy i duszność. Apatyczne, obolałe osobniki nie pobierają paszy. W pierwszej fazie choroby mogą wystąpić zaparcia, a w późniejszym wodniste biegunki i wielomocz. Po kilku godzinach od wystąpienia pierwszych symptomów pojawiają się objawy nerwowe. Œwinie są wyraźnie podniecone, zgrzytają zębami, mają ataki drgawek i skurcze. Charakterystyczny jest również wytrzeszcz oczu, w wielu przypadkach kłopoty z widzeniem. Zwierzęta słabną, stają się osowiałe, mają chwiejny chód i trudno im utrzymać równowagę. ŒŚmiertelność po wystąpieniu objawów porażennych może sięgać nawet połowy stada.

 

Zatrucie chlorkiem sodu w ciągu 1-2 dób może doprowadzić do śmierci, zwierzęta które przeżyją wykazują w dalszym ciągu osłabiony apetyt, biegunki i związane z tym ograniczone przyrosty wagowe lub wręcz spadek masy ciała.

 

Powodem takich objawów klinicznych po nadmiernym spożyciu soli są jej właściwości wywołujące zaburzenia w gospodarce wodnej zwierząt i równowadze jonowej. Ze względu na wzrost ciśnienia osmotycznego woda z komórek przesiąka do przestrzeni międzykomórkowych. Tworzą się obrzęki. Wzrasta zawartość chlorku sodu w płynie mózgowo-rdzeniowym i dochodzi do odwodnienia komórek nerwowych, czego następstwem są objawy nerwowe. To właśnie nieodwracalne zmiany w centralnym układzie nerwowym są przyczyną œśmierci zwierząt.

 

 

Zatrucie chlorkiem sodu w badaniu sekcyjnym nie charakteryzuje się szczególnym obrazem anatomopatologicznym. Większość narządów (wątroba, nerki, płuca, mózg, przewód pokarmowy) są przekrwione i czasem obrzękłe. Niekiedy w mózgu można zaobserwować podoponowe wylewy krwi. Dlatego, aby stwierdzić lub potwierdzić zatrucie solą można wykonać badania laboratoryjne. W tym celu należy pobrać i przesłać do badań toksykologicznych zawartość przewodu pokarmowego padłej œwini oraz wątrobę. Przy podejrzeniu Ÿźródła zakażenia w paszy zasadne jest jej przebadanie.

Koncentraty z udziałem krajowych pasz białkowych w żywieniu trzody chlewnej 9/2013

Małgorzata Kasprowicz-Potocka, Andrzej Rutkowski, Anita Zaworska, Robert Mikuła

 

Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

 

 

Koncentraty z udziałem krajowych pasz białkowych w żywieniu trzody chlewnej

 

 

 

Kraje Unii Europejskiej od wielu lat borykają się z problem białka paszowego. Niedobory białka są zaspakajane przez import produktów sojowych, głównie GMO. Aktualnie europejska produkcja zwierzęca w znacznym stopniu oparta jest na poekstrakcyjnej œrucie sojowej, której cena jest wysoka i podlega znacznym wahaniom rynkowym. Aby ograniczyć uzależnienie produkcji zwierzęcej od importu pasz białkowych, państwa Unii Europejskiej zamierzają w szerszy sposób wykorzystać własne zasoby białka. Należą do nich przede wszystkim nasiona roślin strączkowych, wywary kukurydziane i zbożowe (DDGS) oraz poekstrakcyjna œruta rzepakowa.

 

 

 

Krajowe Ÿźródła białka

 

W ostatnich kilku latach obserwuje się szczególny wzrost zainteresowania uprawą roślin strączkowych, głównie ze względu na liczne dopłaty. Szacuje się, że w przyszłości nasiona roślin strączkowych, głównie łubinu, mogłyby pokrywać ok. 20-30% zapotrzebowania przemysłu paszowego na surowce wysokobiałkowe. W Polsce na cele paszowe uprawia się głównie łubin wąskolistny i żółty, a także groch oraz w niewielkim stopniu bobik. Zawartość energii metabolicznej dla œwiń w nasionach łubinu żółtego wynosi około 14 MJ/kg nasion, tj. około 0,7 MJ więcej niż w nasionach łubinu wąskolistnego. Nasiona łubinu żółtego charakteryzują się też najwyższym udziałem białka ogólnego (39-45% w s.m.) ze wszystkich gatunków roślin strączkowych. Nawet do 10% mniej białka występuje w nasionach łubinu wąskolistnego. Nasiona grochu zawierają około 20-25% białka w suchej masie.

 

Dużym walorem składu białkowego jest wysoki udział lizyny, z drugiej jednak strony, białko jest ubogie w aminokwasy siarkowe. Nasiona łubinu zawierają też stosunkowo dużo włókna (12-20%), podczas gdy nasiona grochu zawierają go znacznie mniej (6-7%). Nasiona łubinu gromadzą energię w formie polisacharydów nieskrobiowych (NSP), których łubin żółty zawiera nieco mniej niż pozostałe gatunki, podczas gdy nasiona grochu zawierają znaczny udział skrobi (40-48% w s.m.). W zarodkach nasion znajduje się duża ilość fosforu i potasu, a w okrywie nasiennej wapnia. W nasionach roślin strączkowych występują też liczne substancje o charakterze antyodżywczym, jak: alkaloidy, oligosacharydy z rodziny rafinozy. fityniany, polisacharydy nieskrobiowe, lektyny, inhibitory trypsyny i taniny. Wiele z aktualnie hodowanych odmian roślin strączkowych charakteryzuje się jednak obniżonym poziomem tych substancji.

 

 

Groch jest dość powszechnie stosowany jako pasza dla œwiń, ze względu na najniższą zawartość substancji antyodżywczych i wyższą smakowitość, jednakże z uwagi na stosunkowo niską zawartość białka wymaga stosowania jednocześnie innych pasz białkowych. Nasiona grochu jadalnego mogą być komponentami mieszanek dla wszystkich grup œwiń, za wyjątkiem prosiąt. Warchlaki można żywić mieszankami z 20% udziałem nasion grochu, podczas gdy dla tuczników zawartość grochu w mieszance może wynosić do 30%. Zalecany udział nasion łubinu żółtego w mieszankach dla warchlaków wynosi do 15%, a dla tuczników do 25% w fazie grower i do 30% w okresie finiszer. Nasiona roślin strączkowych doskonale komponują się z paszami rzepakowymi i zbożami bogatymi w aminokwasy siarkowe.

WYWIAD: Urządzenia do efektywnego zagospodarowania gnojowicy 9/2013

Skróty wybranych artykułów z „Trzody Chlewnej” nr 09/2013

 

WYWIAD: Urządzenia do efektywnego zagospodarowania gnojowicy

 

 

Zagospodarowanie gnojowicy powstającej w gospodarstwie prowadzącym chów i hodowlę zwierząt inwentarskich, zanim użyźni glebę, wymaga zastosowania szeregu niezbędnych urządzeń: mieszadeł, pomp, aplikatorów do rozlewania gnojowicy na pole lub alternatywnie: separatorów i deszczowni.

 

 

 

Mieszadła

Zadaniem mieszadeł (mikserów) jest ujednorodnienie gnojowicy zmagazynowanej w kanałach gnojowicowych lub zbiornikach, zanim zostanie przepompowana do zbiornika lub wozu asenizacyjnego. Dzielą się one najczęściej na mieszadła zanurzeniowe z napędem elektrycznym i ciągnikowe.

 

 

 

Mieszadła zanurzeniowe (zatapialne) mogą mieć szerokie zastosowanie: zarówno do homogenizacji gnojowicy, jak i rozbicia zagęszczonej warstwy wierzchniej tzw. „kożucha”. Mogą służyć do mieszania gnojowicy, zarówno w zbiornikach zagłębionych oraz wysokich, jak również bezpośrednio w kanałach na gnojowicę. Mieszadło zanurzeniowe montuje się na stelażu roboczym w zbiorniku magazynującym gnojowicę. Częściami składowymi takiego mieszadła są: silnik zatapialny przystosowany do pracy w zanurzeniu do głębokości nawet 20 m, przekładnia ze specjalnym uszczelnieniem, wirnik dwuskrzydłowy wykonany ze stali odpornej na agresywne działanie gnojowicy, prowadnica (słupica) służąca do opuszczania zespołu roboczego w zależności od potrzeby. Moc silnika do napędu mieszadła ok. 1,5-15 kW.

 

Zaletą tego typu urządzeń jest łatwość zmiany wysokości pracy, w związku z czym można uzyskać wysoki stopień wymieszania. Plusem jest również brak konieczności stałego nadzoru. Na minus przemawia dosyć wysoka cena.

 

Mieszadła (miksery) ciągnikowe dzielą się na: stacjonarne, zawieszane, zawieszane składane.

 

Miksery stacjonarne przeznaczone są do mieszania gnojowicy w kanałach, zbiornikach otwartych i zamkniętych wyposażonych w przegrody lub układ labiryntowy umożliwiający zamknięty obieg gnojowicy lub gnojówki. Montowane są na stałe do ściany kanału lub zbiornika. Muszą się charakteryzować solidną, stabilną konstrukcją. Napęd przekazywany jest przy pomocy wałka przekaźnika mocy (WOM) ciągnika najczęściej o mocy przekraczającej 45 kW. Konieczne jest zabezpieczenie antykorozyjnie przez cynkowanie ogniowe.

 

Miksery zawieszane. Przeznaczenie: do kanałów, zbiorników otwartych, zamkniętych i lagun. Mocowanie na trzypunktowym układzie zawieszenia ciągnika rolniczego. Charakteryzują się prostotą budowy i zazwyczaj wieloletnią trwałością. Do mieszania gęstej gnojowicy konieczne jest użycie masywnego mieszadła i ciągnika o mocy nie mniejszej niż 100 kW. Efektywność mieszania gnojowicy w kanałach poprawia odpowiednie ukształtowanie kanałów pod podłogą szczelinową w budynku inwentarskim. Gnojowica krąży „slalomem”, co powoduje szybsze jej upłynnienie.

 

 

WYWIAD: Analiza chemiczna paszy podstawą prawidłowego żywienia świń cz. 1 9/2013

Skróty wybranych artykułów z „Trzody Chlewnej” nr 09/2013

 

 

WYWIAD: Analiza chemiczna paszy podstawą prawidłowego żywienia świń cz. 1

 

 

Pasza stanowi największy koszt w chowie zwierząt. Nie trzeba zatem nikogo przekonywać, że prawidłowo ułożona dawka pokarmowa nie tylko pozwala na żywienie zwierząt zgodnie z ich zapotrzebowaniem w aktualnym okresie fizjologicznym, ale także na doskonałe zbilansowanie składników, co prowadzi do oszczędności zarówno komponentów, jak i środowiska.

 

 

 

Do bilansowania pasz często wykorzystywane są programy komputerowe, które mają w pamięci zapisany skład chemiczny wielu komponentów, w innych natomiast przypadkach trzeba samodzielnie wprowadzić takie dane. Źródłem danych mogą być tabele wartości pokarmowej pasz (znaleźć je można w normach żywienia zwierząt, książkach i podręcznikach dotyczących pasz i żywienia lub też w internecie), a także analiza chemiczna wykonana w laboratorium. Aby uzyskać mieszankę pełnoporcjową o pożądanych parametrach, należy poznać skład chemiczny poszczególnych surowców. Analiza chemiczna paszy jest, zatem podstawowym źródłem informacji o jej wartości pokarmowej.

 

Dane tabelaryczne (w książkach i w programach komputerowych) przedstawiają zwykle średni skład chemiczny danego komponentu, np. ziarna zbóż, wywarów czy roślin okopowych. Jednakże zawartość składników, a szczególnie suchej masy, białka, włókna i związków mineralnych w znacznym stopniu zależy od odmiany roślin, pory zbioru, przebiegu wegetacji i składu gleby. Różnice w zawartości tych składników mogą sięgać (in plus albo in minus) nawet kilkudziesięciu procent! Dane tabelaryczne w przybliżeniu (czasem bardzo dużym!) umożliwiają, co prawda, bilansowanie pasz, jednakże zbadanie rzeczywistej zawartości wybranych składników zapewnia najbardziej prawidłowe zbilansowanie dawki. Nie oznacza to wcale, że musimy znać pełny skład chemiczny każdego z komponentów!

 

Do właściwego bilansowania dawek i mieszanek dla świń w praktyce wystarczy wprowadzenie takich danych, jak zawartość: suchej masy, białka ogólnego, lizyny, metioniny, treoniny, tryptofanu, włókna, wapnia, fosforu i sodu. Programy komputerowe umożliwiają także przeliczenie energii metabolicznej na podstawie składu chemicznego komponentu (komponentów). Pełna analiza związków mineralnych i witamin, choć są to związki niezbędne dla każdego organizmu, generuje niepotrzebne koszty. Związki mineralne i witaminy są powszechnie suplementowane w postaci premiksów mineralno-witaminowych, co w pełni zabezpiecza zapotrzebowanie zwierząt. Makroelementy, jak wapń, fosfor i sód, są natomiast uzupełniane przez dodatek fosforanów, kredy i soli pastewnej, których skład jest względnie stały.

 

 

 

WYWIAD: Podawanie leków: kto może a kto nie 9/2013

Skróty wybranych artykułów z „Trzody Chlewnej” nr 09/2013

 

Małgorzata Kasprowicz-Potocka, Andrzej Rutkowski, Anita Zaworska, Robert Mikuła

Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

 

WYWIAD: Podawanie leków: kto może a kto nie

 

 

Rozmowa na temat wykorzystywania antybiotyków w produkcji zwierzęcej z praktykującym lekarzem weterynarii, który odpowiadając na nasze pytania wolał pozostać anonimowy.

 

 

 

Red.: W sektorze mięsnym afera goni aferę. Ostatnio ujawniona przez jedną ze stacji telewizyjnych dotycząca nielegalnego wykorzystywania antybiotyków w produkcji zwierzęcej bije zarówno w producentów żywca jak i w lekarzy weterynarii. Czy faktycznie rolnicy na co dzień używają leków niezgodnie z prawem?

 

Lek. wet.: Polskie przepisy zabraniają rolnikom podawać leki zwierzętom, których tkanki przeznaczone s± do spożycia przez ludzi. Jedyny wyjątek stanowi± leki do podawania w wodzie do picia pozostawione w gospodarstwie przez lekarza weterynarii na kontynuację leczenia. Zatem teoretycznie każde szczepienie, iniekcyjne podanie antybiotyku, hormonów, leków przeciwzapalnych, czy preparatów przeciw robaczych wykonuje samodzielnie osoba do tego uprawniona – w tym wypadku lekarz lub technik weterynarii, któremu zostało to zlecone. Praktycznie rzecz ujmując jest to nierealne. Chociażby dlatego, że przy hodowli zwierząt niemalże nie ma dnia, aby takie zabiegi nie były wykonywane. Zatem każde gospodarstwo, chcąc przestrzegać przepisy, powinno zatrudniać przynajmniej na pół etatu lekarza weterynarii. To generowałoby dodatkowe koszty produkcji i w krótkim czasie okazałoby się, że lekarzy w Polsce jest zbyt mało, aby obsłużyć wszystkie gospodarstwa, a ich rentowność dramatycznie by spadła.

 

Red.: Jak to jest możliwe, skoro nad leczeniem zwierząt gospodarskich czuwa inspekcja weterynaryjna?

Lek. wet.: Powiatowi lekarze weterynarii, kontrolując gospodarstwa, skupiaj± się głównie na dokumentacji leczenia. W zasadzie nie występuje inna forma kontroli. Przecież nie są w stanie wyśledzić gdzie w gospodarstwie producenci zwierząt chowają „zdobyte” leki. Jeżeli podczas kontroli lekarz powiatowy stwierdza prawidłowo prowadzą książkę leczenia zwierząt w zasadzie, nie ma podstaw podważania jej wiarygodności. A każdy lekarz weterynarii wie jak ma ją prowadzić, aby nie skierować podejrzeń na siebie czy na swojego klienta. W praktyce rzadko który lekarz faktycznie samodzielnie podaje środki farmaceutyczne. W zdecydowanej większości robią to hodowcy i obsługa chlewni. O ile odbywa się to zgodnie z zaleceniami i pod kontrolą lekarza, a leki są oryginalne i pochodzą z lecznicy weterynaryjnej jest to bezpieczne, o tyle, jeżeli rolnik sam decyduje co i kiedy podaje, sprawa staje się poważna.

 

Red.: Producenci żywca nie mogą kupować leków. Skąd je zdobywają?

Lek. wet.: Nie ma przepisów mówiących o obowiązku objęcia opieką weterynaryjna zwierząt gospodarskich. Dlatego często chęć zaoszczędzenia paru złotych skutkuje poszukiwaniem tańszych źródeł leków. Lekarz, który przyjedzie do gospodarstwa, zdiagnozuje chorobę, dostarczy i zaaplikuje leki, musi wziąć za to pieniądze. Nie jest tajemnicą i producenci żywca o tym wiedzą kto sprzeda leki taniej, bez oględzin zwierząt i do tego wypełni i prześle pocztą prawidłowo wypełnioną książkę leczenia zwierząt. Są to zazwyczaj lekarze pracujący zza tzw. biurka, którzy żyją ze sprzedanych leków, i nieuczciwe hurtownie weterynaryjne. Do rzadkości nie należą również „okazyjne” zakupy leków od osób nieuprawnionych, z tzw. bagażnika. Teoretycznie oryginalne preparaty, dostępne bez zbędnej dokumentacji, czyli bez kontroli.

 

 

 

Reklama
Reklama2