bigdutchmann

Grypa świń, narastający problem w średnio- i wielkotowarowych fermach świń 2/2008

Zygmunt Pejsak

Państwowy Instytut Weterynaryjny – Państwowy Instytut Badawczy w Puławach

 

 

Grypa świń, narastający problem w średnio- i wielkotowarowych fermach świń

Notatki z konferencji hyopatologicznej – Kraków, 2007Część IV

 

            W ostatnim okresie grypę coraz częściej rozpoznaje się jako przyczynę masowych zachorowań świń z objawami ze strony układu oddechowego.

            Jeszcze 5 lat temu, w Polsce choroba ta występowała niezwykle rzadko. Fakt ten stanowił duże zaskoczenie dla ekspertów z Europy Zachodniej, gdzie w tym czasie grypa świń stanowiła już poważny problem epizootyczny i ekonomiczny.

            Prawdopodobnie wraz z importem prosiąt i warchlaków z krajów Unii Europejskiej doszło do wprowadzenia wirusów grypy świń do krajowej populacji tego gatunku zwierząt. Należy w tym miejscu stwierdzić, że w niektórych krajach Europy zachodniej omawianą chorobę notuje się często, pomimo prowadzenia masowych szczepień ochronnych. Wprawdzie brak bezpośrednich dowodów na poparcie tezy, że choroba została do Polski zawleczona wraz z importem zwierząt, ale jak wskazują na to wyniki badań prowadzonych w Zakładzie Chorób Świń Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach odsetek świń wykazujących typowe kliniczne objawy infekcji i dających pozytywny wynik w testach wirusologicznych był do tego czasu nieznaczny, w porównaniu do sytuacji obserwowanej obecnie.

            Fakt, że grypa świń stanowi aktualnie poważny problem zdrowotny i ekonomiczny uwidocznił się między innymi w tym, że zarówno na Międzynarodowym sympozjum „Nowe i ponownie pojawiające się groźne choroby świń” w Rzymie jak i na ostatniej (2007 rok) tego typu konferencji w Krakowie grypa świń była jednym z trzech wiodących tematów (PMWS, PRRS i grypa świń). Prawie 20% zgłoszonych do Krakowa prac dotyczyło tego zagadnienia. Najciekawszą i najbardziej obszerną, zaprezentowaną w formie wystąpienia plenarnego, przedstawił dr C.W. Olsen z USA.  Poniżej przedstawiam najważniejsze, mające aspekt praktyczny, fragmenty referatu gościa z USA.

            Grypę wywołuje pneumotropowy (tropizm do tkanki płucnej) wirus grypy, należący do rodziny Orthomyxoviridae, rodzaju Influenzavirus. Materiałem genetycznym wirusa jest jednoniciowy RNA.

            Opierając się na antygenowej odmienności nukleoprotein oraz białka M, wyodrębniono trzy typy wirusa grypy: A, B i C. Podstawą klasyfikacji typów wirusów grypy są różnice antygenowe między białkami wirionu, to jest białkami M i nukleoproteinową NP. W etiologii choroby największe praktyczne znaczenie mają szczepy należące do typu A. Wywołują one zakażenia zarówno u ludzi, jak i zwierząt hodowlanych – świń i koni, a także ssaków wodnych oraz ptaków. Obecność seroreagentów dla wirusów grypy typu A stwierdzano niemal na wszystkich kontynentach. Na ewolucję wirusów grypy wpływają prawdopodobnie, między innymi, bariery fizyczne, bowiem, jak wykazały to badania, filogenetyczne szczepy izolowane w Europie, Azji i Australii różnią się genetycznie od szczepów izolowanych w Ameryce Płn.

            Typ A wirusa grypy został podzielony na podtypy, na podstawie właściwości antygenów powierzchniowych hemaglutyniny (H), występującej w 16 odmianach oraz neuraminidazy (N), występującej w 9 odmianach.

            W przyrodzie odnotowano występowanie niemal wszystkich możliwych kombinacji podtypów H i N, szczególnie w populacji ptactwa wodnego, która stanowi największy naturalny rezerwuar wirusów grypy zapewniający jego krążenie w przyrodzie.

W populacji świń krążą obecnie zasadniczo cztery główne podtypy tego drobnoustroju: klasyczny o wzorze antygenowym H1N1, tzw. avian-like H1N1, tzw. human-like H3N2 oraz podtyp H1N2. Generalnie szczepy podtypu H1N1 i H1N2 są u świń przyczyną ostrej postaci grypy, przebiegającej niekiedy ze znacznymi padnięciami, natomiast uważa się, że szczepy o wzorze antygenowym H3N2 nie mają większego znaczenia epizootycznego, pomimo że w 1984 r. niemal w całej Europie zanotowano liczne przypadki tej choroby, przebiegające z objawami typowymi dla ostrej postaci grypy, wywołane przez ten podtyp. Szczepy o tym wzorze antygenowym powodowały także masowe zachorowania świń w USA, w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku.

 

Autokarmniki w żywieniu trzody chlewnej 2/2008

Zbigniew Domagalski

Instytut Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa

Oddział Poznań

 

Autokarmniki w żywieniu trzody chlewnej

 

Uzyskanie zamierzonych efektów tuczu trzody chlewnej wymaga przestrzegania zasadniczych warunków z zakresu technologii produkcji żywca wieprzowego, do których jako jeden z podstawowych czynników zalicza się żywienie. Wybór systemu karmienia jest ważny, bowiem może on wpływać na dzienne przyrosty masy ciała (tab. 1).

 

Tabela1. Wpływ systemu karmienia na przyrosty masy i straty paszy (badania niemieckie)

 

System karmienia

Dzienny przyrost masy g/dzień

Zużycie paszy na przyrost kg/kg

Straty

%

Żywienie na sucho

681

3,05

3,23

Automatyczny dozownik paszy

696

3,03

3,62

Żywienie na mokro

657

3,07

3,64

 

Karmienie może zmieniać się od w całości obsługiwanego ręcznie do systemów w pełni zmechanizowanych i zautomatyzowanych. W dalszym ciągu przedstawimy żywienie trzody z wykorzystaniem automatów paszowych.

Automaty paszowe zwane również autokarmnikami służą do karmienia paszami treściwymi do woli. Wielką zaletą autokarmników jest to, że są one napełniane paszą co kilka dni, a pasza może być zadawana bez pomocy obsługującego. Jest to więc najmniej pracochłonny sposób karmienia zwierząt.

Automaty paszowe – można powiedzieć – zrewolucjonizowały hodowlę trzody chlewnej, odkąd zrezygnowano z karmienia paszami mokrymi. Żywienie do woli w niewielkim stopniu zwiększa zużycie paszy u warchlaków i tuczników. Dla loch karmiących może stanowić ono często jedyny sposób na pokrycie niekorzystnego oddziaływania powstającego wskutek  konkurowania i rywalizacji zwierząt o paszę. Jednak utrzymując świnie w grupach trzeba starannie dobierać automaty stosownie do ilości sztuk, tak aby mieszanka nie pozostawała w korycie i nie ulegała psuciu i nadmiernemu zanieczyszczeniu. Oferowane przez rynek automaty paszowe, przeznaczone są do karmienia na sucho jak i pasz papkowych czyli np. poprzez automaty skrzyniowe z nawilżaczami.

 

Podział autokarmników

Biorąc pod uwagę konstrukcję autokarmników można je podzielić na (rys.1):

– automaty paszowe skrzynkowe,

automaty paszowe rurowe,

– automaty paszowe tzw. paszomaty.

Przy wyborze odpowiedniego automatu paszowego hodowca powinien wziąć pod uwagę szereg kryteriów, z których najważniejsze to:

kryteria techniczne, takie jak stopień zmechanizowania prac, sposób zasypywania zbiornika,

kryteria technologiczne: rodzaj zastosowanej paszy, system utrzymania zwierząt, liczebność grup zwierząt, końcowa masa ciała warchlaków przy przenoszeniu do sektora tuczu,

kryteria konstrukcyjne automatu paszowego: materiał z którego wykonane jest urządzenie, odporność na korozję, możliwość dokładnego opróżnienia koryta przez zwierzęta,

kryteria związane z funkcjonalnością, takie jak: możliwość regulacji dawki paszy, samooczyszczalność, możliwość stosowania paszy pod różną postacią.

 

Prowadzenie działu oproszeń 2/2008

Robert Eckert

Instytut Zootechniki – PIB w Krakowie

 

Prowadzenie działu oproszeń

 

Ze względu na koszt utrzymania stanowisk porodowych, porodówka powinna być jak najefektywniej wykorzystywana. W praktyce na jednym stanowisku powinno rocznie rodzić się 6 – 7 miotów. Wymaga to bardzo dobrej organizacji pracy w fermie i zaplanowania właściwej liczby loch w stadzie. Obecne rozwiązania kojców porodowych są bardziej przyjazne dla loch i prosiąt. A rozwiązania urządzeń grzewczych jak i wentylacyjnych pozwalają na stworzenie w porodówkach bardzo dobrych warunków mikroklimatycznych lochom i prosiętom.

 

Porodówka to miejsce w strukturze organizacyjnej fermy, gdzie finalizuje się szereg wcześniejszych trudnych zabiegów. Myślę to o terminowym zapłodnieniu lochy, przygotowaniu lochy do porodu i przygotowaniu lochy do karmienia prosiąt. Właściwe podejście do tego okresu produkcyjnego lochy jak i odchowu prosiąt, jest więc konsekwencją wcześniejszych starań o uzyskanie dużej liczby prosiąt i ich dobre odchowanie.

Dotyczy to zarówno małych obiektów, gdzie znajdują się 2 – 3 kojce porodowe jak i większych z wydzielonymi działami produkcyjnymi. Główną myślą przy organizacji porodówki powinno być stworzenie właściwych warunków lochom w czasie porodu i w czasie odchowu prosiąt. Ta część produkcji wymaga spokoju i zastosowania nawet kosztownych rozwiązań, aby ten spokój zapewnić. Szczególnie dobrze widoczne jest to w większych fermach, gdzie w budynku porodówki mieści się kilka oddzielnych komór. A w każdej z nich znajdują się lochy oczekujące na poród lub lochy z prosiętami w różnym wieku. W każdej z tych komór panuje cisza, nawet w przypadku wejścia obcej osoby. Tylko w przypadku starszych prosiąt częściej można spotkać się z reakcją pełnego zaciekawienia ruchu w kojcu.

Większość czasu prosięta i matki spędzają śpiąc, z przerwami na karmienie i pojenie. Do takiego rytmu należy dążyć – stworzenia warunków do odpoczynku i karmienia. Przygotowując budynek pod kątem utrzymywania loch karmiących, należy mieć to na względzie. Jak najmniej niepotrzebnego ruchu, choć obecność człowieka jest tam konieczna, ale pod kątem obserwacji zwierząt i wykonywania szeregu różnych zabiegów a jest ich niemało w tym dziale. Najczęściej prowadzący fermę starają się zatrudniać w tych działach kobiety. Ze zrozumiałych względów są to zazwyczaj słuszne decyzje. Kobiety chętniej opiekują się małymi zwierzętami, aniżeli większymi. Chętniej niż mężczyźni wykazują swoją inwencję przy poprawie organizowania pracy przy małych prosiętach.

 

Wykorzystanie stanowisk porodowych

 

Obojętnie jakiego typu, kojce porodowe są kosztowne a właściwa obsługa zwierząt chyba jeszcze bardziej. Stąd stanowiska te w fermie są najdroższe i powinny być jak najefektywniej wykorzystywane. Policzmy jak powinien wyglądać właściwy cykl wykorzystania kojca porodowego:

– 1 tydzień przed porodem lochy zasiedlanie kojca

– 4 tygodnie okres karmienia prosiąt

– 0,5 tygodnia mycie i dezynfekcja kojca.

Daje to łącznie 5,5 tygodnia zajęcia kojca porodowego dla urodzenia i odchowania 1 miotu. Teoretycznie, biorąc pod uwagę 52 tygodnie w roku, kojec porodowy powinno się wykorzystywać ponad 9 razy w roku. To całkowicie nierealny wskaźnik, ale dający obraz możliwości organizacyjnych. Najczęściej, w dobrze funkcjonujących fermach, kojec porodowy wykorzystywany jest 6 – 7 razy do roku.

Dość często zdarzało się, że ferma była wyposażona w zbyt dużą liczbę kojców i do tej liczby kojców „dopasowywała” wielkość stada. Obecnie większość ferm ma odpowiednią liczbę kojców porodowych do liczby loch w stadzie, wybierając raczej problem z nadmiarem loch rodzących aniżeli z pustymi kojcami porodowymi. To słuszne założenie, bowiem zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie, aby prośna locha mogła urodzić miot. Natomiast w przypadku zbyt często pustych kojców, oczekujących na lochy, trudno cokolwiek zrobić, gdy brakuje loch mających właśnie rodzić.

Jak obliczyć właściwą liczbę kojców, zilustrować może przykład na 20 loch w stadzie. Gdy założymy, że cykl lochy w stadzie kształtuje się na poziomie 2,2 miotu/rok, to w fermie na 20 loch powinniśmy otrzymać w ciągu roku 20 loch x 2,2 = 44 mioty. Następnie obliczamy okres użytkowania kojca 28 dni laktacji + 7 dni na wprowadzenie loch przed porodem + 3 dni na mycie i odpoczynek = 38 dni. Tak więc, gdy pomnożymy 38 dni x 44 mioty, otrzymamy 1672 dni użytkowania kojców porodowych. Dzieląc tą wartość przez 365 dni w roku, otrzymamy potrzebną dla tego stada liczbę kojców porodowych 4,58. A więc dla stada liczącego 20 loch i pracującego w rytmie 28 dni okresu karmienia potrzebnych jest 5 kojców porodowych. W przypadku wydłużenia okresu karmienia, liczba potrzebnych kojców porodowych będzie wzrastała, choć, dokładnie licząc, będą to wartości dziesiętne po przecinku.

 

Serologiczne rozpoznawanie zespołu rozrodczo-oddechowego świń (PRRS) 3/2008

Tomasz Stadejek

Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach

Zakład Chorób Świń

Laboratorium Referencyjne OIE ds. PRRS

 

Serologiczne rozpoznawanie zespołu rozrodczo-oddechowego świń (PRRS)

 

Zespół rozrodczo-oddechowy świń (porcine reproductive and respiratory syndrome – PRRS) pojawił się w Europie, Ameryce Północnej i Azji na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Stale uważany jest za główną przyczynę strat producentów trzody chlewnej na całym świecie.

 

Objawy kliniczne tej wirusowej choroby zależą w największym stopniu od tego jakie świnie ulegają zakażeniu wirusem. W przypadku wrażliwych loszek lub loch objawy kliniczne to obniżona skuteczność krycia, przedwczesne porody lub ronienie w końcowej fazie ciąży, rodzenie się słabych prosiąt. Niekiedy objawy te są zauważalne dopiero po dokładnej analizie danych dotyczących wydajności rozrodu. W przypadku zakażenia prosiąt czy warchlaków mogą występować zaburzenia ze strony układu oddechowego. W tym wypadku objawy mogą być wywołane nie tylko zakażeniem PRRSV ale również drobnoustrojami towarzyszącymi. W przypadku ferm o wysokim statusie zdrowotnym objawy te mogą być łagodne.

Objawy ze strony układu rozrodczego są zależne również od tego czy wirus zakaża stado pozbawione odporności na PRRSV, czy też jest to stado, gdzie wirus uprzednio już był wykryty. W pierwszym przypadku słabiej lub silnie wyrażone zaburzenia mogą wystąpić u wszystkich loch stada podstawowego. W drugim natomiast mogą być najwyraźniejsze u nowo wprowadzonych loszek remontowych. Wynika to z faktu, że zwykle lochy po przechorowaniu zakażenia są odporne na powtórny kontakt z wirusem i stado ulega stabilizacji a krążenie wirusa utrzymuje się jedynie wśród warchlaków i na tuczu. Objawy u loch będą zależne również od fazy ciąży w jakiej doszło do zakażenia. W zasadzie typowe objawy PRRS (ronienie, rodzenie martwych lub słabych prosiąt) mogą wystąpić jedynie w przypadku zakażenia loch w trzecim trymestrze ciąży. Wcześniejsza infekcja przebiega bezobjawowo.

 Wirus PRRS jest nie tylko czynnikiem etiologicznym tego syndromu ale prawdopodobnie również bierze udział jako czynnik dodatkowy w innych chorobach, spośród których należy wymienić poodsadzeniowy, wielonarządowy zespół wyniszczający (PMWS). Chociaż nie wyjaśniono dokładnie mechanizmów tej zależności, to PMWS występuje znacznie częściej, lub przybiera znacznie ostrzejszą formę w stadach, gdzie krąży PRRSV.

Duże straty związane z PRRS i innymi chorobami, gdzie PRRSV bierze udział, często skłaniają hodowców do podejmowania wysiłków zmierzających do zwalczania wirusa zarówno przy użyciu metod organizacyjnych jak i szczepień. Wszelkie działania w tym kierunku bezwzględnie muszą być oparte na właściwym rozpoznaniu laboratoryjnym. Objawy kliniczne mogą jedynie nasuwać podejrzenie choroby, ponieważ nie są charakterystyczne. W rozpoznawaniu zakażeń PRRSV możliwe jest zastosowanie wielu różnych technik laboratoryjnych wykrywających wirusa, jego białka czy RNA, lub przeciwciała skierowane przeciw jego antygenom. Ze względu na szybkość i stosunkowo niski koszt badania najpowszechniej stosowany jest test ELISA. Należy jednak pamiętać, że badanie serologiczne pozwala na retrospektywną ocenę sytuacji. Swoiste przeciwciała wykrywane są najwcześniej w około 14 dni po zakażeniu wirusem a następnie zanikają po 4 – 6 miesiącach. Na serokonwersję wpływają takie czynniki jak szczep wirusa, jego dawka, droga zakażenia, wiek świni i obecność czynników immunomodulujących.

Badanie serologiczne odpowiedniej liczby surowic dostarcza precyzyjnych informacji, nie tylko potwierdzających występowanie klinicznej postaci PRRS, ale również umożliwiających w przybliżeniu określić na jakim etapie zakażenia znajduje się stado (faza ostra czy przewlekła, stado niestabilne czy stabilne). Badania serologiczne są pomocne również przy ocenie skuteczności aklimatyzacji loszek. Obecność przeciwciał jest dowodem, że aklimatyzowane zwierzęta uległy zakażeniu wirusem. Po upływie kilku tygodni od wykrycia przeciwciał takie loszki najprawdopodobniej zwalczyły zakażenie, uodporniły się i bezpiecznie mogą być włączone do stada podstawowego, nawet jeśli jest ono niestabilne.

 

Co przemawia za tym, że wracamy do żywienia świń paszą płynną? 3/2008

Paweł Gajewczyk

Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu

 

Co przemawia za tym, że wracamy do żywienia świń paszą płynną?

 

W Europie i w Azji, w przeciwieństwie do państw amerykańskich, w przydomowym chowie przez wieki świnie zawsze żywiono systemem na mokro. Podstawą żywienia świń w obu Amerykach już od samego początku zainicjowanej hodowli świń były kukurydza i soja, łatwo bilansujące się pasze, które tradycyjnie podaje się im w przydomowym chowie bez moczenia.

 

W Azji i w Europie dawka żywieniowa składała się zawsze z różnych komponentów pasz dostępnych w gospodarstwie. Jeszcze w połowie XX wieku głównymi paszami w żywieniu świń w Europie były okopowe (ziemniaki, buraki, brukiew itp.), zielonki oraz odpadki kuchenne i w minimalnych ilościach śruty zbożowe. Z chwilą intensyfikacji produkcji świń i rozwoju firm paszowych w Europie coraz to więcej gospodarstw i ferm przechodziło na łatwe żywienie – systemem „na sucho” dawkowanym lub ad libitum (do woli). Przykładem zachowania w dużych fermach żywienia świń systemem na mokro są takie kraje w Europie, jak: Holandia, Wielka Brytania i Dania, w których to od 20 do 40% gospodarstw zajmujących się produkcją świń żywi je paszą płynną. W tym miejscu nasuwa się pytanie, co skłoniło gospodarstwa do stosowania takiego sposobu żywienia? Odpowiedź na pytanie może być prosta, ponieważ istnieją argumenty przemawiające właśnie za takim sposobem żywienia świń. Należy spośród nich wymienić:

a)   karmę płynną gotową możemy sporządzić z produktów zastępczych (tańsze komponenty),

b)   przy pomocy takiego żywienia racjonuje się paszę, szczególnie w końcowej fazie tuczu, aby nie dochodziło do nadmiernego otłuszczenia się świń,

c)   w dużych fermach system żywienia na mokro można skomputeryzować,

d)   zmniejszenie strat paszy w postaci pyłu, jak to ma miejsce przy żywieniu na sucho, co niekorzystnie wpływa z czasem na zdrowie zwierząt – poprawa dobrostanu,

e)   w wielu opracowaniach naukowych mówi się o uzyskiwaniu korzystniejszego współczynnika wykorzystania paszy przez warchlaki i tuczniki przy zastosowaniu żywienia na mokro,

f)    podkreśla się też elastyczność zużycia surowca (możliwość wykorzystania bardziej ekonomicznych źródeł paszy), a co za tym idzie zmniejszenie kosztu produkcji kilograma przyrostu masy ciała,

g)   mamy do czynienia z wygodniejszą manipulacją paszami (system może działać zarówno jako sposób mieszania, jak też dystrybucji paszy),

h)   obserwujemy większą dokładność racjonowania paszy (sterowanie komputerowe zapewnia tę dokładność, trudną do uzyskania w systemach żywienia paszą suchą),

i)    lepsze spożycie suchej masy w grupach problemowych świń, (np. prosiąt odsadzonych oraz loch karmiących),

j)    zwiększone tempo pobierania paszy w systemie elektronicznego nadzoru karmienia świń przez lochy ciężarne, co w konsekwencji wpływa na zmniejszenie wydatków na sprzęt komputerowy, w przeliczeniu na lochę.

Z przeprowadzonych przez Pattersona (1989) badań wynikało, że największe średnie dzienne przyrosty masy ciała w tuczu uzyskiwały tuczniki żywione paszą mokrą, a najmniejsze świnie żywione na sucho mieszanką pełnoporcjową paszy treściwej w postaci śruty. Pośrednie wyniki w zakresie tempa wzrostu w tuczu uzyskiwano przy żywieniu na sucho paszą granulowaną.

W najnowszym numerze Agrifuture jest wzmianka o bardzo dobrym wykorzystaniu paszy płynnej przez tuczniki w fermach duńskich. Chodzi o restrykcyjne żywienie świń systemem na mokro. Zasługą pani Ani Pederson i jej współpracowników jest to, że zaproponowali oni moczenie śrut zbożowych wodą na 2,5 godziny przed odpasem świń. Program wdrożeniowy tego przedsięwzięcia był realizowany w 100 stadach świń, w których stwierdzono wykorzystanie paszy na przyrost 1 kg masy ciała w granicach 2,57 kg. W tym samym czasie w wytypowanych przez DPP (Danish Pig Production) fermach kontrolnych, gdzie nie stosowano 2,5 godzinnego moczenia śrut zbożowych uzyskano wynik konwersji paszy w granicach 2,72 kg na 1 kg przyrostu masy ciała. Obecnie w Danii 40% ferm trzody chlewnej stosuje żywienie na mokro, posługując się przy tym systemem komputerowym zarówno w przygotowaniu, jak też zadawaniu paszy do koryt.

 

Reklama
Reklama2