bigdutchmann

Świnie nie są wektorem w szerzeniu się „świńskiej” grypy wśród ludzi 6/2009

Zygmunt Pejsak

Państwowy Instytut Weterynaryjny – Państwowy Instytut Badawczy w Puławach

 

Świnie nie są wektorem w szerzeniu się „świńskiej” grypy wśród ludzi

 

Ostatnie tygodnie upłynęły w Polsce oraz w wielu innych krajach pod hasłami zagrożenia ludzi groźnym wirusem określanym przez dziennikarzy jak „świński wirus grypy”. Faktycznie, na początku wiele wskazywało na to, że zarazek określany obecnie jako wirus grypy AH1N1 może być niezwykle groźny dla człowieka.

 

Pierwsze dane z Meksyku były alarmujące i wskazywały, że w kraju tym zmarło na grypę w krótkim okresie ponad 150 osób. Wkrótce okazało się, że wspomniany wirus został bardzo szybko wprowadzony na terytorium USA, Kanady, a później kolejnych państw. Poza ogniskiem pierwotnym, wszędzie indziej źródłem wirusa byli zakażeni nim ludzie, a w żadnym przypadku świnie. Co ważne, tylko w Meksyku przebieg grypy był w wielu przypadkach fatalny. Wszędzie indziej objawy kliniczne i skutki zachorowania ludzi na grypę były podobne do tych, jakie obserwuje się w przebiegu normalnej, tak zwanej grypy sezonowej. Dodatkowo, po kilku tygodniach ustalono, że liczba zgonów na grypę w Meksyku była wielokrotnie mniejsza od podawanej przez władze tego kraju na początku epidemii.

Niestety, w żądnych sensacji mediach pojawiło się wiele informacji, które szczególnie w pierwszym okresie roztaczały widmo ogromnego zagrożenia „świńską grypą” ludzi. A zwrot „świńska grypa” wielokrotnie powtarzany był przy każdej okazji.

Nie wszystkie z przekazywanych przez ekspertów opinie opierały się na obiektywnej wiedzy. Wiele z prezentowanych informacji podtrzymywało atmosferę strachu i ogromnego zagrożenia, nawet wtedy, gdy jasne już było, że „grypa świńska” a precyzyjniej mówiąc skutki „grypy meksykańskiej” różnią się zasadniczo od tak zwanej hiszpanki, która w latach 1918-1920 zabiła kilkadziesiąt milionów ludzi, czy też grypy Hong Kong, która ujawniła się w roku 1968.

 

Dane epidemiologiczne dotyczące grypy

Grypa od dziesięcioleci jest bardzo poważnym zagrożeniem dla ludzi. Co roku zachorowuje na tzw. sezonową grypę kilka milionów ludzi. Tylko w USA, według oficjalnych danych, umiera rocznie z tego powodu około 130 tysięcy osób. Jednym słowem, co roku tysiące osób, szczególnie starszych, umierają na tą lekceważoną zazwyczaj chorobę. Można stwierdzić, że aktualnie wyłącznym wektorem szerzenia się „grypy meksykańskiej”, wywołanej przez szczep AH1N1, są ludzie podróżujący po całym świecie. W zasadzie wydaje się być pewne, że tak zwany „świński” mutant wirusa dotrze wszędzie tam, gdzie przylecą (przyjadą) ludzie zakażeni tym drobnoustrojem. Według najnowszych danych – do 25 maja 2009 – obecność wirusa AH1N1 wykazano już w ponad 41 krajach. Oficjalnie zachorowały na tą chorobę 10243 osoby, zmarło 80. W Polsce zachorowały 3 osoby, a przebieg choroby był klasyczny do takiego, jaki stwierdza się przy „normalnej” grypie. Można sądzić, że nowy mutant grypy jest już w wielu innych państwach, które o fakcie tym nie wiedzą, dlatego że nie chcą o tym wiedzieć; zagadnienie to nie interesuje administracji państwowej lub też narzędzia diagnostyczne, którymi dysponują nie pozwalają na wykrycie wirusa AH1N1.

Wydaje się, że w chwili obecnej przebieg grypy u ludzi, wywołanej szczepem AH1N1, jest raczej łagodny. Co ciekawe, szczepy tego wirusa występujące w Europie różnią się już od „oryginalnego” szczepu meksykańskiego, co oznacza, że wirus ten ma stałą tendencję do mutacji.

Można sądzić, że skutki zachorowań na grypę będą w Europie czy w Polsce inne – wyraźnie łagodniejsze – niż obserwowane na początku epidemii w Meksyku. Związane jest to z ogólnie z wyższym standardem życia Europejczyków w porównaniu z Meksykaninami, szczególnie mieszkającymi w tak dużej metropolii jak Mexico City (co najmniej 20 milionów mieszkańców).

Na podstawie analizy dostępnych danych epidemiologicznych można wyrazić opinię, że jak dotychczas skutki infekcji ludzi nowym mutantem wirusa grypy, który według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowa Ludzi (WHO) oraz światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (OIE) powinno nazywać się A H1N1, a nie wirusem grypy świń, wcale nie są poważniejsze od tych, które stwierdza się w przypadku infekcji innymi szczepami wirusa grypy. W tym kontekście należy podkreślić, że według OIE nic nie wskazuje na to, by pojawienie się choroby w Meksyku i w innych krajach było poprzedzone wybuchem tej choroby u świń.

 

Eksperci amerykańscy twierdzą, że wirus „ grypy meksykańskiej” został przeniesiony z ludzi na świnie, i po jakimś czasie, po zmutowaniu w organizmie zakażonego wirusem grypy H1N1 zwierzęcia, już jako mutant wirusa grypy A H1N1 z powrotem wrócił do człowieka. Jednym słowem, z wielu powodów, w tym dla ochrony interesów producentów świń, nie słuszne wydaje się upowszechnianie poglądu o grypie świńskiej u ludzi.

Reklama
Reklama2